Wdzięczność wydłuża młodość i daje szczęście. Dlaczego bywa trudna?

Gdy odczuwam wdzięczność moje nadnercza produkują hormon młodości. Czy może być lepsza zachęta do bycia wdzięcznym? Dlaczego więc wielu z nas jej nie czuje? Dlaczego jej nie okazujemy? Suplementy diety wspierające utrzymanie równowagi hormonalnej jej nie zastąpią.

Wdzięczność wydłuża młodość i daje szczęście. Dlaczego bywa trudna?
Photo by: Amadeo Valar on Unspash

U Michaela J. Foxa zdiagnozowano chorobę Parkinsona, gdy miał 29 lat i wspinał się po drabinie  aktorskiej sławy. Spadł z wysoka. A potem wstał, otrzepał kurz, ruszył w drogę. Dzisiaj kieruje swoją fundacją, jest autorem książek o optymizmie, symbolem walki z chorobą. Właśnie odebrał honorowego Oscara. W jednym z wywiadów mówił o tym, że gdy został zdiagnozowany, ludzie patrzyli mu w oczy i widzieli w nich odbicie własnego strachu. Myśleli o tym, że to samo mogło im się przytrafić. On też się bał. Poradził sobie, a jego bronią była wdzięczność. Jak sam mówi, ma niewiarygodne szczęście; żonę, którą kocha, czwórkę niezwykłych dzieci. Docenia życie. Człowiek, którego ruchy są spowolnione, dłonie drżą, mięśnie słabną, a palce ruszają się w nieskoordynowany sposób mówi, że wygrał na loterii.

Naukowcy wskazują, że wdzięczność to nie tylko wąskie odczuwanie emocji wobec kogoś ale szerzej: orientacja życiowa; dostrzeganie i docenianie dobrych rzeczy w świecie.

Odczuwanie wdzięczności pomaga nie tylko osobom chorym. Emocje mu towarzyszące niosą za sobą pozytywne zmiany w naszym ciele i umyśle. Niektórych pewnie zainteresuje, że wdzięczność poprawia równowagę hormonalną poprzez produkcję DHEA[1] - zwanego czasami hormonem hamującym starzenie. Dla niewyspanych ważne będzie, że odczuwanie wdzięczności pomaga spać. Dla cierpiących: w amerykańskiej armii wykorzystuje się interwencje skłaniające do okazywania wdzięczności po to, by pomóc np. osobom dotkniętym zespołem stresu pourazowego. Dla wszystkich: wdzięczność prowadzi do dostrzeżenia dobra w naszym życiu, wzmacnia układ odpornościowy, zmniejsza stres, umacnia relacje, pomaga w byciu szczęśliwym i uszczęśliwia innych. A co najważniejsze: choć do pewnego stopnia jest ona uwarukowana genetycznie, skłonność do odczuwania wdzięczności można w sobie rozwijać. To umiejętność.

Psycholog Robert Emmons przeprowadził badanie, w którym poprosił uczestników o napisanie kilku zdań tygodniowo. Część z nich pisała o tym, za co są wdzięczni, inni o tym, co ich drażni, a pozostali o rzeczach, których po prostu doświadczyli. Po dziesięciu tygodniach, ci którzy pisali o wdzięczności, wzmocnili swój optymizm, byli bardziej zadowoleni ze swojego życia, zmienili swoje zachowania (np. zaczęli częściej ćwiczyć). Jakby tego było mało, to jeszcze byli zdrowsi, szczególnie w porównaniu z tymi, którzy skupiali się na tym co złe.

Jestem szczęśliwszy odczuwając i okazując wdzięczność, a także doświadczając jej ze strony innych. Skoro to takie cudowne narzędzie to czemu tak rzadko po nie sięgamy? Mam na to kilka, wzajemnie powiązanych ze sobą, wytłumaczeń:

Po pierwsze, utożsamiamy wdzięczność tylko i wyłącznie z emocją, która, jak sądzimy jest czymś automatycznym.

Po drugie, traktujemy dobro, które nas spotyka, jako coś oczywistego.

Po trzecie, nie umiemy zidentyfikować kogoś/czegoś, komu powinniśmy być wdzięczni.

W końcu, po czwarte, zawężamy nasze myślenie do teraźniejszości.

No to po kolei

Pomyślcie, kiedy ostatni raz odczuwaliście wdzięczność? Dostaliście prezent, o którym marzyliście? Ktoś zrobił dla Was coś, czego się nie spodziewaliście? A może pomógł wam w trudnej sytuacji? Łatwo jest dziękować, gdy cieszymy się z tego co otrzymaliśmy. Oznaczające wdzięczność łacińskie słowo gratitudo ma w sobie rdzeń gratus – czyli przyjemność. A zatem jestem wdzięczny, gdy zrobiłeś coś co przyniosło mi radość, uchroniło mnie przed cierpieniem. Zauważmy, że aby być wdzięcznym musimy najpierw docenić to, co otrzymaliśmy. Problem pojawia się wtedy, gdy radości nie ma. Nie mówię dziękuję, bo nie odczuwam. Pozwólcie, że jeszcze raz skorzystam ze słownika, tym razem angielskiego. Czy wiecie skąd pochodzi angielskie słowo dziękuję - thank you? Pierwotnie przyjmowało formę thanc, co oznacza „myśl”. Wdzięczność to nic innego jak myślenie – pozwól, że podkreślę „myślenie” – o czymś dobrym, posiadanie pozytywnych myśli na temat kogoś lub czegoś. Co to zmienia? Cóż, w mojej ocenie, bardzo wiele: wdzięczność to obok reakcji na przyjemny bodziec, również efekt refleksji. Czasami by ją odczuć musimy się nad czymś zastanowić, przeanalizować, rozważyć. Włożyć wysiłek. To bywa trudne, stąd czasami ciężko nam przychodzi odczuwanie wdzięczności.

Drugą przeszkodą na drodze do doświadczania wdzięczności jest postawa w rodzaju „to mi się należy”, „tak powinno być”, „to normalne”. Metaforycznie określam ją dwojako: jako postawę typu „jestem kotem”; karm mnie, głaskaj, sprzątaj kuwetę i nie, nie będę jadł byle czego; ewentualnie jako „syndrom klienta biedry”: kasjerka ma być miła, cierpliwa, uprzejma. Dlaczego? Bo tak. Bo to jest jej praca. Bo to ja kupuję.

Tym co charakteryzuje te schorzenia to nadmierna skłonność do oceniania większości doświadczeń na skali od 0 do minus nieskończoności. Gdy coś jest (np. miła obsługa), to wszystko jest w porządku. Tak jak być powinno. Nie ma czemu się dziwić i czym zachwycać. Zadowolenie nie rośnie, jest na poziomie 0. Gdy czegoś nie ma? O to jest źle, bardzo źle, skandal, wzburzenie, strzałka na minus. Wdzięczność to otwarcie na dodatnie wartości. Jeżeli nie czujemy się kotem, i nie utożsamiamy się z klientem biedry ciągle możemy mieć problem z wdzięcznością traktując to co mamy za oczywiste. To tak, jak często jest z codziennym posiłkiem w domu. Siedemnasta, obiad, siadamy, jemy, odnosimy naczynia. Trudno jest pamiętać o byciu wdzięcznym, ale łatwo być złym, gdy obiadu zabraknie.

Po przejechaniu na rowerze 7 tysięcy mil w Afryce Tegan Phillips napisała o rzeczach, które z nią zostaną na zawsze. Jedna z nich: nic tak nie rozwija wdzięczności, jak kontekst. Gdy w codziennych zmaganiach woda staje się problemem, doceniasz to, że w domu wystarczy odkręcić kran. Wdzięczność to postawa polegająca na docenianiu prostych rzeczy. Problemem może być jednak to, że, nie wiem jak Wam, ale mi trudno przychodzi dziękowanie w myślach firmie wodociągowej. Łatwiej mogą mieć ludzie wierzący, którzy zamiast pisać listy do zarządu wodociągów, kierują swoje podziękowania do Istoty Najwyższej.

Jest jeszcze coś co sprawia, że czasami trudno nam poczuć wdzięczność; to skupienie się na tym, co tu i teraz. Zastanówcie się, kto z nas będąc dzieckiem, odczuwał wdzięczność wobec swoich rodziców za to, że może chodzić do szkoły, studiować, czy wyjadać smakołyki z lodówki? Gdy skupiamy się tylko na tym, co tu i teraz nie dostrzegamy tego co było, ani tego, jak to co jest, wpłynie na nasze życie w przyszłości.

Naukowcy wskazują, że wdzięczność to nie tylko wąskie odczuwanie emocji wobec kogoś ale szerzej; orientacja życiowa; dostrzeganie i docenianie dobrych rzeczy w świecie.

· To uświadamianie sobie, jak mam dobrze. Jak niezwykłym jest to, że mamy chleb, ubranie, zdrowe nogi i dach nad głową.

· To doświadczanie podziwu, dla tego, z czym się spotykam.

· Wdzięczność to zachowanie; mówienie „proszę” i „dziękuję”, a tym samym podkreślanie tego, jak bardzo coś lub kogoś cenimy.

· Wdzięczność to skupienie się na tym, co dobre.

· Wdzięczność to docenienie tego co mam, poprzez zrozumienie, że nic nie trwa wiecznie. Memento mori.

· Wdzięczność to pozytywne uczucia wynikające z docenienia tego, co mamy poprzez porównanie z innymi.

„Byłem zły, ponieważ nie miałem butów. A potem spotkałem człowieka, który nie miał nóg”.

· Wdzięczność to zaprzeczenie temu co oczywiste.

Naukowcy są zgodni; wdzięczność to efekt ewolucji. Kiedyś przetrwali ci, którzy ją odczuwali i okazywali. W mózgu człowieka rozwinęły się obszary odpowiadające za jej doświadczanie. Dzięki niej stajemy się wrażliwsi, dostrzegamy więcej. Gdy ją odczuwamy, produkujemy hormon wydłużający młodość. Czy tylko ja uważam, że gdy zamiast wywoływać jego produkcję kupujemy suplementy diety, to zaczynamy się cofać?


[1] Dehydroepiandrosteron