Zmień perspektywę. Jak budować odporność psychiczną?

Argumenty za zmienieniem perspektywy można znaleźć zarówno w nauce, jak i w filozofii. Wydaje się jednak, że proste tłumaczenie jest w tym miejscu najbardziej potrzebne bo każdy z nas ma chwile i powody by wątpić, czuć się sfrustrowanym i zniechęconym.

Zmień perspektywę. Jak budować odporność psychiczną?
Photo by khaled reese on Unsplash
Nieważne jest na co patrzysz, ważne jest co widzisz
Henry David Thoreau

Odporność, albo jak to niektórzy zaczęli z angielska nazywać „rezyliencja”, to w miarę trwała cecha osobowości, która odzwierciedla naszą zdolność do adaptowania się do zmieniających się warunków środowiskowych.  W praktyce składa się na nią umiejętność dostrzegania okazji, dostosowywania się do ograniczeń, ale też podnoszenia się po niepowodzeniach. Zakładając, że życie rzadko zbliża się do określenia „perfekcyjne” a częściej błądzi w przedziale „ może jest nieźle ale nie beznadziejnie”, warto pomyśleć, jak ją zwiększyć. Tym bardziej, że jak głosi psychologiczna teoria rezyliencji najważniejsza nie jest natura doświadczanych przeciwności, ale to jak sobie z nimi radzimy.

Odporność jest prawdziwym wyzwaniem dla badaczy, bo nie można użyć jakiegoś magicznego testu by ją zmierzyć. Pamiętacie jeszcze ten tekst z „Chłopaki nie płaczą”?:

- Ale ty masz silną psychikę!
– Zajebiście silną. Zawsze patrzę w oczy, kiedy z kimś rozmawiam, nigdy nie wykonuję niepotrzebnych ruchów.

No i właśnie o tym mówię. Jeżeli mamy ten przywilej, że w życiu tak naprawdę nie natrafiamy na trudności, stres albo zagrożenie, to możemy żyć w głębokim przekonaniu, o naszej przepotężnej odporności psychicznej.

A ponieważ badania wskazują, że odporność między innymi: zmniejsza prawdopodobieństwo problemów wychowawczych u dzieci; sprzyja budowaniu lepszych relacji z innymi ludźmi i lepszym traktowaniem samego siebie; sprzyja regeneracji układu sercowo-naczyniowego; zmniejsza ryzyko depresji i pomaga ludziom, którzy doświadczyli jakieś tragedii; to pomyślałem, że może dobrze byłoby o nią zadbać. Szczególnie, że lato, urlop, wakacje, zmiana miejsca pobytu, mogą nam pomóc.

Dlaczego na wakacjach? Już wyjaśniam. Niewiele rzeczy w naszym życiu jest tak dobre jak wakacje, ale czasami tylko wakacje są tak dobre jak wakacje. Czujecie to nieokreślone uczucie będące mieszkanką ekscytacji, zaciekawienia, otwarcia na przeżycia, które pojawia się, gdy wsiadamy do samolotu, wychodzimy z samochodu w kompletnie nowym miejscu, pierwszy raz idziemy na plażę, do schroniska, do lasu?

Zmieniamy perspektywę. Dostrzegamy coś po raz pierwszy. Świeżość w spojrzeniu, szerzej: świeżość percepcji. W medytacjach Zen nazywa się to praktyką patrzenia na życie umysłem początkującego. Porzucamy perspektywę eksperta, spojrzenie zwiotczałego umysłowo dorosłego, i spoglądamy na świat od nowa, bez uproszczeń i gotowych schematów. Jak dzieci. Albo jak zwierzęta.

W filmie „Przed Zachodem Słońca” grana przez Julie Delpy Celine opowiada z zachwytem o swoim kocie, który każdego dnia wychodząc na podwórko zachowuje się tak, jakby był tam po raz pierwszy. To dobry przykład wykorzystania zmiany perspektywy, którą możemy praktykować zawsze i wszędzie. Nie trzeba wakacji i zmiany miejsca pobytu. Nie zmienia to jednak faktu, że urlop i odpoczynek wydają się być dobrym punktem wyjścia do tego, by spojrzeć na świat inaczej niż dotychczas.

Na czym ma to polegać?

Głównym założeniem zmiany perspektywy jest … odrzucenie wszystkich założeń. Chodzi o to, by do każdego naszego doświadczenia podchodzić bez żadnych oczekiwań i z utrwalonych w umyśle wyobrażeń. Porzucić to co zapamiętane, i odkryć wszystko na nowo. Kiedy siadasz do jedzenia pomidorówki, obserwuj kształt łyżki, którą setki razy już jadłeś zupę, poczuj zapach, przyjrzyj się jej barwie, spróbuj odróżnić różne nutki smaku. Zrób tak, jak byś wszystko robił po raz pierwszy.

Zmiana perspektywy może też polegać na tym by, dosłownie, fizycznie, umieścić rzeczy w szerszej perspektywie. Neurobiolog z Uniwersytetu Stanforda Andrew Huberman zauważył, że kiedy patrzymy na nagłówek szokującej wiadomości albo na wyciąg z konta po wyjeździe do Zakopanego, nie tylko wzrasta nasze tętno i przyspiesza oddech, ale też zawęża się nasze pole widzenia. Źrenice się rozszerzają, a soczewka w oku nieznacznie zmienia położenie. Przechodzimy na tryb portretowy w telefonie. Obserwowany obiekt staje się bardziej wyraźny, a wszystko dookoła się rozmywa. Tak działa prymitywny mechanizm, dzięki któremu stres kontroluje to, co widzimy i aktywuje układ nerwowy. Gdy jednak przejdziemy w tryb panoramiczny, na żadną konkretną rzecz nie patrzymy zbyt długo, poszerzamy perspektywę, w ten sposób zmniejszając lub nawet eliminując naszą reakcję na stres. Spoglądając szerzej dostrzeżemy las, zamiast pojedynczego drzewa, a dzięki temu możemy zmienić naszą reakcję na to, co wywołało stres. Dosłownie. Dlatego Huberman zachęca do tego, by pozwolić sobie na 2 do 10 minut dziennie patrzenia panoramicznego. To sprawi, że poziom naszego stresu się zmniejszy.

Oprócz zmiany perspektywy na poziomie fizjologicznym możemy to robić w głowie. Przypomina mi się scena z filmu „Notting Hill”. William  grany przy Hugh Granta namawiał Annę, w tej roli Julia Roberts, do zmiany perspektywy. Jest tam scena, gdy ujawnione zostały niewygodne, dla Anny ale smakowite dla prasy brukowej fakty. William próbuje ją uspokoić, bezskutecznie namawiając ją do zmiany perspektywy i spojrzenia na całą sprawę inaczej:

Moja najlepsza przyjaciółka poślizgnęła się na schodach, złamała kręgosłup i do końca życia będzie jeździć na wózku inwalidzkim. Proszę tylko o normalną perspektywę.

Na co Anna opowiada:

Masz rację: oczywiście, że masz rację. Tylko że ja mam do czynienia z tymi śmieciami od dziesięciu lat, a ty od dziesięciu minut.  Nasze perspektywy są różne.

W tym przypadku nie zadziałało.

Może dlatego, że aby zmienić perspektywę musimy tego chcieć albo przynajmniej jej z góry nie odrzucać. Opowiem to na przykładzie. Na początku jednak uprzedzam, że w wymiarze fabularnym jest on raczej nędzny. Wyobraź sobie, że dzień po dniu robisz dokładnie to samo. Budzik, kapciuszki, łazienka, zęby, pęcherz, twarz, kuchnia, kawa, szafa, ubranie, wyjście. Aż kiedyś wprowadzasz zmianę i między obmyciem twarzy, a przygotowaniem kawy, wrzucasz rozciąganie na dywanie (rym niezamierzony). Leżąc na płasko dostrzegasz pod łóżkiem książkę, której od dawna szukałeś. Zauważcie, w okolicznościach tej sytuacji nic się nie zmieniło. Tym co się naprawdę stało była zmiana naszej perspektywy. To dzięki niej znaleźliśmy coś, co nieświadomie mijaliśmy kilka razy dziennie. Tak samo jest z nami. Patrząc na rzeczywistość przez pryzmat jednej, zwykle budzącej w nas złość, strach, lub smutek rzeczy, gubimy z oczu pełnię obrazu. Skupiamy się na jednym elemencie, na jednym problemie, na jednym, negatywnym, komentarzu, nie dostrzegając przy tym pełni obrazu.

W pewnym niewielkim badaniu naukowcy uczyli dzieci w szkole podstawowej techniki zmiany perspektywy po to by zwiększyć ich kreatywność w radzeniu sobie z problemami.  Dzieci poproszone zostały o to, by wyobraziły sobie, iż o pomoc w rozwiązaniu problemu mogą poprosić wymyślonego „kreatywnego przyjaciela”. Ten rodzaj treningu sprawia, że patrzymy na świat oczami osoby trzeciej. Wyobrażając sobie, jak ktoś inny spojrzałby na problem, dzieci zmieniły swoją perspektywę. Postawione wobec konkretnych problemów  „mój brat ma zaburzenia mowy”, „mój tata wyjeżdża na dwa miesiące” dzieci z grupy kontrolnej, tzn. te które nie przechodziły szkolenia, nie potrafiły zaproponować żadnego rozwiązania.  15 na 16 z nich zasadniczo się poddało, twierdząc, że nie umieją sobie z tym poradzić, albo proponowały coś co było jakąś formą myślenia magicznego (supermoce i czarodziejskie różdżki). Tymczasem wśród dzieci po treningu z tymi zadaniami poradziło sobie 94% grupy.

Technika zmieniania perspektywy jest wykorzystywana skutecznie w zwiększaniu odporności żołnierzy. Wykorzystują ją terapeuci. Jest elementem szkoleń trenerów i menedżerów. Widać ją też dobrze w myśleniu wielu starszych osób, uświadamiających nam banalność naszych wielkich zmartwień. Najlepsze w tej technice jest to, że możemy z niej korzystać sami. Pewnie, czasami chcemy się skupić na wycinku, dostrzec szczegóły, zgłębić poznanie. To bywa potrzebne. Tyle, że nie wtedy gdy złość i frustracja rozstawiają nas po kątach. W takich momentach warto się cofnąć, spojrzeć szerzej, od drugiej strony, oczami innej osoby, widza spoglądającego na wystawę sklepu, a nie klienta trzymającego towar w ręku.

Konieczne jest żeby sobie uświadomić iż przyjęta przez nas perspektywa kształtuje to jak postrzegamy świat wokół nas, jakie podejmujemy decyzje, i jak traktujemy innych ludzi. Otwierając się na inne spojrzenie nie tylko stajemy się bardziej twórczy, ale też bardziej odporni. Wyobraźmy sobie, że to wszystko, w czym się babramy ,zwyczajnie działa niczym filtr w aparacie, zmieniając obraz tego, co przed nami ale też tego co za nami. Nie będę robił innych zdjęć, jeżeli nie zmienię ustawień aparatu. Nie zmienię tego jak się czuję, jeżeli nie zmienię moich myśli i mojej oceny zdarzeń.

Jeżeli zmiana perspektywy przychodzi ci z trudem, zawsze możesz spojrzeć w gwiazdy, by uświadomić sobie, jak małą drobiną jest Ziemia.

Możesz też pomyśleć o tym, że w samych Indiach mieszka ponad miliard ludzi, których życie jest trudniejsze niż twoje.

Możesz przypomnieć sobie, jak często w przeszłości zdarzały ci się trudne chwile, na które dzisiaj spoglądasz z rozbawieniem.

Może pomoże ci też fakt, że kiedy umrzesz świat się nie zatrzyma.

Spójrz szerzej.