Efekt strusia. Z niewiedzą mi do twarzy

Im ludzie mniej wiedzą o złożonych kwestiach takich jak gospodarka, zużycie energii i środowisko, tym bardziej chcą uniknąć bycia poinformowanym.

Efekt strusia. Z niewiedzą mi do twarzy

W latach 80-tych XX wieku amerykańska sieć fast-foodów A&W wprowadziła na rynek burgera, który miał konkurować z McDonald’s. Za tę samą cenę sprzedawano burgera, w którym porcja mięsa ważyła jedną trzecią funta a nie ćwierć, jak w Macu. Kampania się nie powiodła. Okazało się, że klienci uważali, że jedna trzecia jest mniejsza od jednej czwartej. Trzy jest mniejsze niż cztery. Nieporadność jaką wielu ludzi wykazuje w radzeniu sobie z podstawową matematyką nierzadko skutkuje błędami w interpretacji, ale też brakiem chęci zainteresowania się daną kwestią.

Przyznaję: czasami może lepiej nie wiedzieć. Zdarza się, że wolę pozostać niedoinformowanym na temat tego, co robi moje dorastające dziecko – martwiłbym się ogromnie. Wiedza o ilości kalorii w szklance zimnego piwa częściowo ograbia z radości raczenia się nim w letnie popołudnie. Dla kogoś, kto boi się pająków nieświadomość tego, że pod jego łóżkiem spaceruje czarna wdowa, daje szanse na spokojny sen. Niewiedza o tym, co myślą krytycy na temat tego, co robimy, uwalnia nas od ich osądów. W końcu: wbrew temu, co wypisuje się w podręcznikach do pisania biznes planu, poznanie wszystkich potencjalnych trudności może sprawić, że ludzie nigdy nie spróbują wdrożyć w życie swoich zamierzeń. Nie wiemy i może, przynajmniej w tym konkretnym momencie, dobrze na tym wychodzimy.

Może być też tak, że po prostu nie chcemy czegoś wiedzieć.

Pozwólcie, że zapytam: czy chcielibyście wiedzieć kiedy umrzecie?

Albo: kiedy, i z jakiego powodu umrze wasz partner/wasza partnerka?

A może chcielibyście wiedzieć, czy wasz związek zakończy się rozwodem? Spodziewam się, że większość z Was odpowie: „Nie”. Skąd to przypuszczenie? Tak właśnie, na każde z tych pytań, odpowiadało niemal 90% respondentów w badaniu przeprowadzonym przez niemieckich i hiszpańskich naukowców.

Nierzadko chcemy uniknąć zapoznawania się z informacjami, które przynoszą nam ból czy rozczarowanie. Zauważono na przykład, że inwestorzy giełdowi rzadziej sprawdzają stan swojego portfela w dniach, w których na rynku obserwuje się spadki, a częściej gdy są wzrosty. Opisano to w literaturze jako efekt strusia – dobre wiadomości skłaniają inwestorów do bacznego przyglądania się stanowi swoich finansów, złe działają odwrotnie. Chowanie głowy w piasek obserwuje się w wielu sytuacjach: nie chcemy poddać się diagnozie obawiając się niepomyślnych wieści o stanie naszego zdrowia, albo unikamy informacji na temat stopnia realizacji naszego celu.

Podobnie ma się rzecz z innymi sytuacjami. Wielu z nas chciałoby się podobać innym. Być, tak po prostu, przynajmniej trochę, atrakcyjnymi. A gdyby się okazało, że nasz wygląd został poddany obiektywnej ocenie zewnętrznych obserwatorów i, że wypadliśmy poniżej średniej? Czy w takiej sytuacji chcielibyście wiedzieć, jaki dokładnie uzyskaliście wynik? A może uznalibyście taką informację za zbędną (po cichu łudząc się, że jak już jesteście poniżej średniej to tylko odrobinę, a przy tym średnia jest bardzo wysoka). W jednym z badań, osoby, które znalazły się w tej sytuacji były gotowe zapłacić, by nie dowiedzieć się jak zostały ocenione.

Naukowcy rozróżniają ignorancję, niewiedzę – czyli sytuację, w której dana osoba nie zna odpowiedzi na dane pytanie, od świadomej, intencjonalnej ignorancji: gdy podejmujemy decyzję o tym by nie wiedzieć. Naszym celem jest unikanie wartościowych informacji, obchodzimy je bokiem, nie czytamy wiadomości, nie słuchamy radia etc. Możemy też nie zwracać większej uwagi na przekazy, które są łatwo dostępne albo interpretować je na tyle stronniczo, by nie musieć przejmować się ich konsekwencjami.

Dlaczego nie chcemy wiedzieć?

Powody są przynajmniej dwa. Jeden już opisany: źle się czujemy słuchając złych wiadomości. Drugi jest gdzieś z obszaru chemii, chcemy by nasze mózgi zalała dopamina. Życie, w którym wiedzielibyśmy wszystko byłoby jak oglądanie meczu, którego wynik już znamy, albo czytanie kryminału wiedząc, kto zabił. Oczekiwanie i zaskoczenie wytwarza w mózgu neurochemiczny koktajl, bez którego nasza motywacja do robienia wielu rzeczy bardzo by spadła. We wspomnianym wcześniej badaniu zapytano respondentów czy chcieliby się dowiedzieć czegoś o pozytywnych zdarzeniach w swoim życiu (np. o tym, jaki prezent dostaną na święta) i większość wybrała odpowiedź: nie.

To niemal truizm, stwierdzenie oczywistości, jednak tym razem niebędący błahym: to, że wiedza jest dostępna nie oznacza, że ludzie korzystają z tego dostępu. W porządku, nie wszyscy muszą wiedzieć, jaka jest temperatura wrzenia rtęci albo ile par oczu ma większość gatunków pająków. Gdy jednak chodzi o kwestie o znaczeniu politycznym czy filozoficznym, największy wpływ na myśli mają: wiara, tradycja i propaganda. A to nie jest optymistyczna konkluzja. Historyk Robert Proctor, człowiek, który badał między innymi to, jak firmy tytoniowe zaciemniały fakty dotyczące szkodliwości palenia, odkrył, że to właśnie brak wiedzy czyni ludzi celem działań zmierzających do zaciemniania obrazu.

Niewiedza może wynikać ze świadomych wyborów. Bardzo popularnym swego czasu wyzwaniem było nieoglądanie serwisów informacyjnych i nieczytanie gazet. Ale może też być efektem ograniczenia liczby źródeł informacji. Zamykamy się w gronie podobnych do nas, wyznających te same wartości ludzi. Powtarzamy zmielone wielokrotnie argumenty potwierdzające nasze własne przekonania. A przy tym jesteśmy przekonani, że to nie my, ale inni tak robią. W przeprowadzonym w 2018 roku badaniu 64% Polaków stwierdziło, że ich rodacy żyją w bańkach – mają do czynienia z innymi, podobnymi do nich, wśród których szukają potwierdzenia dla swoich opinii. Do tego, że funkcjonowanie w bańce dotyczy także ich samym przyznaje się 34% badanych. Podobnie; większość z nas sądzi, że lepiej niż inni rozpoznajemy fake newsy, lepiej rozumiemy politykę i procesy społeczne, wiemy co jest prawdą, podczas gdy to inni po prostu wierzą w to co chcą.

Mogę się mylić, ale obraz który wyłania się z badań, wydaje się świadczyć o tym, że z jednej strony ludzie unikają informacji, a z drugiej nie odczuwają potrzeby jej posiadania. Unikanie stanowi oczywisty problem, powstrzymuje nas bowiem od uczenia się nowych rzeczy. Jednak ma tę zaletę, że pozwala odsunąć od siebie niektóre cierpienia i niepokoje, a przy tym dostarcza radości wyczekiwania. Z kolei brak potrzeby dowiedzenia się może sugerować, że ludzie nie dostrzegają korzyści z wiedzy albo nie chcą wiedzieć o niektórych rzeczach bo po prostu o nich nie myślą.

Powiedzieć, że to urodzajna gleba do upowszechniania niewiedzy to nic nie powiedzieć.