Dlaczego niektórzy ludzie często się spóźniają?
Spóźnianie – to coś z czym wielu z nas sobie nie radzi. Źródłem trudności może być błędne postrzeganie czasu, duża liczba zadań oraz osobowość.
Na początek rachunek sumienia, wyznanie winy, żal za grzechy i postanowienie poprawy: nie należę do najpunktualniejszych osób. Zdarzają mi się spóźnienia, choć nie lubię być spóźnionym. Czuję się głupio, gdy przegapiam termin oddania książki do wydawcy, artykułu do gazety, recenzji. Źle mi z tym, gdy obiecywałem być wcześniej a przychodzę później. Chciałbym móc udawać, że to jakaś „inność” przypisywana mieszkającym w swych głowach naukowcom, ale tak nie jest. Jednak nie robię tego świadomie, z premedytacją czy z braku szacunku wobec innych. Nie ma we mnie złych intencji, co jednak nie zmienia faktu, że spóźnianie bywa żenujące.
Nie pociesza mnie też myśl że nie jestem w tym sam. (Jedno z badań pokazało, że do pracy zdarza się spóźnić co trzeciemu Polakowi i prawie połowie Amerykanów). Wystarczy się też rozejrzeć. Przecież każdy z nas ma wokół siebie takich, którzy się spóźniają: na spotkanie, na wyjazd, na pociąg. Nie dotrzymują terminów i obietnic. Umawiamy się z nimi o pół godziny wcześniej niż zamierzaliśmy, po to by przyszli na czas. Niewiele znam nawyków, które bywają tak irytujące jak zmuszanie innych do tego by musieli na nas czekać.
Dziś proponuję wam spojrzenie na to, co na temat spóźniania mówi nauka. Potrzebny jest wgląd w nasze umysły, i pokazanie, co zawodzi.
Po tym, jak napisałem, że zdarza mi się spóźniać, możecie to potraktować jako usprawiedliwienie ale wydaje się, że większość spóźniających będąc spóźnionym nie czuje się z tym dobrze. Na swój prywatny użytek tłumaczę to sobie brakiem czasu na zrobienie tych wszystkich rzeczy, które chcę, które muszę, i które zdecydowanie powinienem zrobić już teraz. Nierzadko zdarza mi się przeciągać zakończenie jakieś czynności do momentu, gdy bywa za późno, by zdążyć na coś innego. Wciągnięty w pisanie artykułu, dobrą rozmowę czy czytanie książki, robię to tak długo, że ryzykuję spóźnienie na pociąg, autobus, spotkanie czy wykład. Nie zostawiam sobie żadnego zapasu, żadnego „tak-na-wszelki-wypadek” optymistycznie zakładając, że wszystko pójdzie dobrze i zdążę. A potem? Nie mogę znaleźć klucza od samochodu, portfela, czy paska do spodni. Cały misterny plan obraca się w puch. To taka moja autodiagnoza i może też nie od razu jednostka chorobowa, ale opisana w literaturze skłonność do angażowania się dwa lub więcej zadań w tym samym czasie czyli polichroniczność. Badania pokazują, że wiąże się ona pozytywnie z częstością spóźnień.
Podzieliłem się z wami moją samooceną ale sądzę, że to co mówi nauka jest nie tylko ważniejsze ale też ciekawsze. Szukając odpowiedzi na pytanie: dlaczego niektórzy ludzie się spóźniają? Naukowcy zwracają się w kierunku osobowości oraz pamięci.
Zacznijmy od osobowości. Udowodniono, że ludzie reprezentujący różne typy osobowości inaczej doświadczają upływ czasu. Niektórzy z nas mają wrażenie, że płynie on szybciej niż w rzeczywistości. Inni, że płynie wolniej. Moja godzina jest inna niż twoja godzina - o czym można było się przekonać czytając wyniki badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Stanowym w San Diego. Badacze wyróżnili dwa typy ludzi; typ A czyli osoby ambitne i nastawione na konkurowanie z innymi, oraz typ B – czyli osoby kreatywne, refleksyjne, nastawione na odkrywanie. Obie grupy poproszono o to, by bez użycia zegarka, oceniły, kiedy ich zdaniem minęła minuta. Ambitni i konkurencyjni – uważali, że minęło 60 sekund wtedy, gdy w rzeczywistości minęło ich 58. Z kolei kreatywni i refleksyjni czuli, że minęła minuta po tym jak upłynęło 77 sekund.
Obok osobowościowego istnieje jeszcze inne wytłumaczenie dla spóźnialskich. Naukowcy sugerują, że jednym z głównych powodów tego, że się spóźniamy jest niedocenienie tego ile czasu zajmie nam wykonanie zadań.
Zawodzi nas, coś co określa się jako pamięć prospektywna. W przeciwieństwie do zwykłego zapamiętywania zdarzeń i faktów z przeszłości, czyli pamięci retrospektywnej, pamięć prospektywna wykorzystywana jest do zapamiętywania planów, terminów, umówionych spotkań -jest to pamiętanie o tym, co ma się przytrafić w przyszłości. Ten rodzaj pamięci wykorzystujemy również wtedy, gdy szacujemy czas potrzebny do wykonania określonych zadań w przyszłości. Na przykład, gdy chcę być na lotnisku o 14.00 to aby zdążyć muszę pamiętać by wyruszyć z domu o 13.00, bo kojarzy mi się, że kiedy ostatni raz jechałem zajęło mi to godzinę.
Wyniki badań opublikowane w czasopiśmie Memory and Cognition sugerują, że często myślimy, iż jakaś czynność zabierze nam mniej czasu niż w rzeczywistości, bo źle zapamiętujemy, to co przydarzyło się przeszłości. Paradoksem jest fakt, że niedocenianie ilości czasu, potrzebnego do wykonania jakieś czynności, praktycznie nie zdarza się w przypadku nowych zadań. Kiedy robię coś po raz pierwszy ryzyko tego, że zaplanuję zbyt mało czasu na wykonanie tej czy innej czynności jest naprawdę niewielkie. Jeżeli już coś robiliśmy, nawet często, to jest spore ryzyko że nie docenimy, ile czasu to zajmuje.
Powodem tego, że źle zapamiętujemy to ile czasu jakieś zadanie nam zajęło mogą być czynniki środowiskowe i nasze postrzeganie. Wiem, brzmi drętwo ale wyniki badań w tym zakresie są interesujące. Badacze sugerują, że to jak postrzegamy upływający czas może być ściśle powiązane z naszymi oczekiwaniami, może wynikać z substancji chemicznych w mózgu lub nawet z szybkości, z jaką komórki mózgowe aktywują się nawzajem i tworzą sieć podczas wykonywania czynności.
Już dawno zauważono, że gdy badanym wyświetla się wyższe liczby to postrzegają czas wyświetlania, jako dłuższy niż wtedy, gdy liczby są małe. Tak samo się dzieje, gdy prezentowane obiekty są bardziej złożone, większe, dłużej wyświetlane. Ponadto dynamiczne obrazy postrzegamy jako trwające dłużej niż obrazy statyczne. Ostatnio lista czynników wpływająca na to, jak zapamiętujemy czas została uzupełniona o jeszcze dwa inne. Okazało się, że kiedy jedziemy metrem, które jest zatłoczone postrzegany czas jazdy nam się wydłuża (obliczono, że wzrost gęstości pasażerów o 1 osobę na metr kwadratowy, wydłużał postrzegany czas przejazdu o 1.8 sekundy). Tym co wydłuża czas przeznaczany na jakąś czynność może być też muzyka, którą słyszymy. Osoby, które w czasie wykonywania zadania sprawdzającego ich wiedzę ogólną słuchały dwóch piosenek, oceniały ilość czasu przeznaczonego na to zadanie, jako mniejszą niż w przypadku osób, które tym samym czasie usłyszały cztery piosenki.
Zbierzmy do razem. Ludzie różnią się jeżeli chodzi o to, dlaczego się spóźniają. Dla niektórych będzie to formą pokazania swojej wyższości czy przewagi nad innymi (każdy z nas słyszał o tym, że na rozmowę spóźniała się osoba, która miała decydować o losach swojego rozmówcy). Wydaje się jednak, że w większości przypadków ludzie się spóźniają z innych powodów:
Powód pierwszy to chaos nagromadzenia, albo, jak ktoś woli bardziej formalne określenia: niewłaściwe zarządzanie czasem. Niektórzy z nas żonglują kilkoma zadaniami na raz, przez co nierzadko zdarza się, że nie tylko zapominamy co i kiedy mieliśmy zrobić, ale też dając priorytet jednej rzeczy, spóźniamy się z inną (w tym miejscu, w imieniu zapracowanych rodziców przepraszam wszystkie panie w przedszkolach, które czekały na odbiór dziecka);
Powód drugi: to wina genów i wychowania, które tak a nie inaczej wpłynęły na naszą osobowość. Z jednej strony możemy być mniej sumienni (sumienność to jedna z cech osobowości w modelu Wielkiej Piątki) przez co zbyt późno przypominamy sobie, co mieliśmy zrobić. Z drugiej strony możemy być tzw. typem B osobowości – osobami kreatywnymi i refleksyjnymi, które słabo radzą sobie z oceną upływającego czasu, przez co spóźniamy się bo coś co nam zajmuje chwilę, w rzeczywistości trwało dużo więcej.
W końcu powód trzeci: zawodność naszego mózgu, który niedoszacowuje ilości czasu potrzebnego na wykonanie jakiegoś zadania, przez co nawet najlepsze plany biorą w łeb.
Niektórzy z nas zaakceptowali fakt, że są spóźnialscy, i że nie mogą nic z tym zrobić. Inni walczą. Dla tych ostatnich drobna rada, pamiętajcie by skończyć walkę na czas, bo łatwo się spóźnić na coś ważnego.