Chcesz być zdrowym? Zacznij od bycia szczęśliwym

Thomas Jefferson stwierdził kiedyś, że bez zdrowia nie ma szczęścia. Nauka pokazuje teraz, że może być wręcz przeciwnie. Szczęście jest ważnym elementem utrzymania zdrowia.

Chcesz być zdrowym? Zacznij od bycia szczęśliwym
Photo by Anthony Fomin on Unsplash
Radość serca jest życiem człowieka, a wesołość męża przedłuża dni jego.
Księga Syracha 30, 22

Zakonnice i zakonnicy są bardzo wdzięcznym obiektem badań. Oto mamy dużą liczbę osób żyjących w takich samych warunkach; jedzących te same posiłki, wykonujących ten sam rodzaj pracy, praktykujących te same zajęcia, śpiących w tych samych celach itp. Dzięki temu można przyjąć założenie, że jeżeli te osoby, w jakimś wymiarze, różnią się między sobą, to jest to raczej efekt cech, postaw czy zachowań indywidualnych, a nie warunków życia.

To dlatego jednym z najczęściej cytowanych badań na temat czynników wpływających na długość życia jest The Nun Study. David Snowdon i współpracownicy natrafili na dzienniki pisane przez katolickie zakonnice w okresie, gdy wstępowały one do zakonu. Mając średnio 22 lata kobiety pisały o tym, co przeżywają, i jakie uczucia w związku z tym im towarzyszą. Treść dzienników pozwoliła naukowcom określić względną częstość, jak i siłę doświadczanych emocji. Okazało się, że im bardziej pozytywna była treść dzienników pisanych w młodości tym większe szanse pozostawania wśród żywych 60 lat później.

Podobne badanie wykonano na absolwentach Harvardu. W artykule opublikowanym ponad 30 lat temu psychologowie zauważyli, że sposób w jaki interpretujemy, to co nam się przytrafia niesie za sobą konsekwencje dla naszego zdrowia. Peterson i Seligman najpierw przyjrzeli się stylowi wyjaśniania zdarzeń u dwudziestopięciolatków. Mówiąc mniej żargonowo: odróżniono optymistów od pesymistów. A następnie zestawili to  ze stanem zdrowia tych samych osób w momencie osiągnięcia przez nich 60 roku życia. Okazało się, że pesymizm zaobserwowany u młodych ludzi był silnie skorelowany ze słabym stanem zdrowia w wieku dojrzałym.

Badania zakonnic i absolwentów Harvardu pokazują nam coś, co wielu z nas intuicyjnie jest skłonnych zaakceptować. Optymiści, ludzie zadowoleni z życia, osoby często doświadczające pożądanych emocji żyją dłużej i są zdrowsze. W tym wniosku jest coś co może niepokoić. Zauważyliście? Otóż, zwykle postrzegamy szczęście jako cel do osiągnięcia. Ożenię się, będę miał dziecko, znajdę dobrą pracę  – to wszystko służy byciu szczęśliwym. Nie chcę was namawiać do zmiany tej perspektywy. Niech w waszym myśleniu szczęście pozostanie celem ostatecznym. Chcę jedynie pokazać, że na szczęście można też spojrzeć, jako środek do osiągania innych celów. To do czego Was dzisiaj zachęcam to zmiana kolejności wyrazów w zdaniu, a w szczególności do przesunięcia słowa „jeżeli” na jego początek.

Zamiast standardowego: będę szczęśliwy jeżeli ….

Proponuję:

Jeżeli będę szczęśliwy, to …

A w tym blogu dokończeniem będzie: „będę zdrowszy”

Pewnie u części z Was pojawiły się wątpliwości, co do tego, co jest przyczyną a co skutkiem. Przyznaję, że ja też się nad tym zastanawiałem. Ludzie są zdrowi bo są szczęśliwi czy też ludzie są szczęśliwi bo są zdrowi. Spieszę z wyjaśnieniem: obydwa te zdania są prawdziwe. Dziś po prostu zajmujemy się tym pierwszym ujęciem: zastanawiamy się nad wpływem szczęścia na zdrowie.

Najpierw postaram się udowodnić skąd wiemy, że on istnieje. Potem wyjaśnię skąd się bierze.

Wróćmy na chwilę do początku tego artykułu. Zauważcie, że w przypadku opisanych przeze mnie sióstr zakonnych i absolwentów Harvarda najpierw były różnice w poziomie szczęścia i optymizmu, a dopiero potem wynikające z nich efekty dla zdrowia. A zatem przyczyną było szczęście, efektem stan zdrowia.

Dla tych, których to nie przekonuje, jeszcze inne przykłady badań. W jednym z nich naukowcy zaobserwowali, że porównaniu do pesymistów optymiści mieli mniejszą śmiertelność, lepiej działający system immunologiczny, lepsze rezultaty leczenia nowotworów. Przeprowadzona niedawno metaanaliza obejmująca blisko 230 tysięcy osób wykazała, że optymizm obniża ryzyko problemów z sercem. Z kolei w innym badaniu naukowcy odkryli, że częste odczuwanie pożądanych przez większość z nas emocji takich jak radość,  częściowo chroni nas przed chorobami układu krążenia i spowalnia tempo postępu choroby. Z jeszcze innych badań dowiadujemy się, że stres doświadczany w dzieciństwie okazuje się być skorelowany z prawdopodobieństwem stanów zapalnych w dorosłym życiu. Pozytywne emocje i nastroje polepszają układ naczyniowo-sercowy. Szczęście wzmacnia też naszą odporność i przyspiesza proces zdrowienia. W jednym z badań wolontariusze zgodzili się zostać zarażeni niegroźnym wirusem. Po tym jak określono poziom ich zadowolenia z życia, wstrzykiwano im wirusa. Okazało się, że ci z nich, którzy byli szczęśliwi mieli mniej objawów i szybciej zdrowieli.

Dowodów na to, że szczęśliwi żyją dłużej i są zdrowsi jest bez liku. Mniej i z mniejszym przekonaniem pisze się o tym, dlaczego szczęście miałoby sprzyjać zdrowiu i długowieczności. Póki co, naukowcy wskazują na kilka potencjalnych powodów:

Będąc szczęśliwymi jesteśmy bardziej skłonni do tego by wprowadzać do naszego życia sprzyjające zdrowiu zachowania i wyprowadzać z niego, to co zdrowiu szkodzi. Kiedy ciąży mi egzystencja częściej rozkładam członki ciała mego na kanapie, w pozycji umożliwiającej sięganie po coś co kiedyś podobno było ziemniakiem, a dziś jest zintegrowaną formą łączącą w sobie głównie tłuszcze i ulepszacze smaków. Ale może to tylko ja tak mam? Może wy macie inaczej? Po niemiłej rozmowie z szefem albo kłótni z nastolatkiem w domu, spokojnie sięgacie po marchewkę; smutki zapychacie jarmużem, a na chandrę pijecie sok z buraka. Jeżeli tak to jesteście wyjątkowi. Naprawdę wyjątkowi. U większości ludzi jest odwrotnie. Niezadowoleni z życia rzadziej dbamy o to, co jemy i pijemy. Badania mówią wprost:  zadowoleni ze swojego życia ludzie jedzą zdrowiej, częściej sięgają po owoce i warzywa. Szczęśliwi studenci rzadziej od swoich kolegów i koleżanek mieli problemy z wagą, więcej  ćwiczyli i jedli zdrowiej. Z kolei neuroza i stres sprzyjały raczeniu się nikotynowym dymem. Inne badanie pokazało, że odczuwając smutek chętniej niż po owocowe przekąski sięgamy po coś co psychologowie nazywają żarciem hedonicznym: upaprany masłem pop-corn albo M&Msy.

Drugi powód pozytywnego wpływu szczęścia na zdrowie wynika z faktu, że ludzie szczęśliwi częściej są aktywni fizycznie.  Badania przeprowadzone w 21 krajach wskazują, że wyższa satysfakcja z życia łączyła się z większym prawdopodobieństwem tego, że dana osoba jest aktywna fizycznie, używa kremów chroniących przed słońcem, je owoce, ogranicza tłuszcze i mniejszym, że będzie paliła papierosy. Będąc smutnym niewielu z nas pójdzie pobiegać. Rzadko zdarza nam się myśleć coś w rodzaju: mam chandrę to pomacham hantlami, albo:  życie mnie frustruje to zrobię sto pompek. Zwykle jest odwrotnie: to dobry nastrój, pozytywne emocje albo zadowolenie z życia odrywają nas od fotela. Dowodów na to dostarczają nam m.in. badania wykorzystujące rezonans magnetyczny. W jednym z nich wskazano, że mózgi szczęśliwych nastolatków lepiej reagowały na umiarkowanie ciężki wysiłek fizyczny niż mózgi ich mniej szczęśliwych rówieśników.

Zauważcie coś istotnego. Już te kilka wspomnianych przeze mnie badań, nie tylko wskazuje, na korzyści zdrowotne bycia szczęśliwym, ale też podkreśla, że bycie nieszczęśliwym może prowadzić do destrukcyjnych zachowań pogarszających stan zdrowia.

Photo by Priscilla Du Preez 🇨🇦 on Unsplash

Trzecim powodem tego, że bycie szczęśliwym sprzyja zdrowiu, są dobre, przynoszące spełnienie, relacje z innymi ludźmi. Dla tych, którzy nie pamiętają, przypomnę o słynnym efekcie Roseto; którego autorzy udowodnili, że życie skupione wokół rodziny i oparte na silnych relacjach społecznych znacząco zmniejsza śmiertelność. Podobne wyniki płyną z wielu innych badań. Udowodniono, że ludzie samotni, znacznie gorzej radzą sobie ze stresem niż osoby otoczone przez wspierających przyjaciół i rodzinę. Kobiety, u których wykryto raka, przez co straciły piersi, szybciej wracały do zdrowia, gdy mogły liczyć na kochającego partnera.

Na koniec: nie chcę, żebyście odnieśli wrażenie, że dążę do tego by uczynić szczęście narzędziem do uzyskiwania innych celów. Nie twierdzę też, że bycie szczęśliwym jest lekarstwem na wszelkie zło. Szczęśliwi ludzie też chorują, rozwodzą się i tracą pracę. Nie trzeba też być szczęśliwym aby być wydajnym pracownikiem. Bycie szczęśliwym to po prostu jeden z wielu czynników wpływających na to, co dzieje się w naszym życiu, a to oznacza, że choć może pomóc, to jednak nie daje żadnej gwarancji. Jest jak zdrowe odżywianie; czujemy się lepiej, ale jedzenie jarmużu i unikanie tłuszczy nasyconych nie daje gwarancji, że będziemy zdrowi.