Po co czuć się dobrze? O znaczeniu emocji pozytywnych w szkole i poza nią
Negatywne emocje umiemy nazwać i połączyć z zachowaniem. A pozytywne? Wiesz przynajmniej po co je masz?
Zwykle skupiamy się na negatywnych. To ich przyczyny i skutki są w centrum zainteresowania. Rozważamy ich znaczenie dla pojedynczych osób, ale też rodzin, grup, całych społeczeństw. Nieopanowanie gniewu może sprawić, że zachowamy się agresywnie. A niepowstrzymanie się od okazywania wstrętu podczas posiłku niesie za sobą ryzyko, że następnym razem nas nie zaproszą. Chroniczne odczuwanie negatywnych emocji to prosta droga do chorób serca albo depresji.
A zadaliście sobie pytanie: po co są pozytywne emocje?
Po to by poczuć się lepiej?
Przez jakiś czas się zrelaksować?
Jeżeli w tym momencie czujecie się trochę winni; rany, nigdy nie zadałem sobie takiego pytania: pomogę znaleźć usprawiedliwienie; nawet psychologowie przez dłuższy czas nie zajmowali się tą stroną emocji. Gniew, smutek, wstręt – ich źródła i konsekwencje zostały przebadane bardzo dokładnie; a jednocześnie zaniedbane, zakurzone na półce, spoczywały sobie: radość, poczucie spełnienia czy choćby ekscytacja.
Porównanie negatywnych i pozytywnych emocji ujawnia bardzo ważną różnicę między nimi. Negatywne znacznie częściej wiążą się z chęcią do zachowania się w określony sposób.Rozzłoszczony będę krzyczał i wygrażał pięściami. Smutny, unikam innych ludzi. Czując lęk zaatakuję lub ucieknę. Tymczasem, do jakich konkretnych zachowań popycha mnie poczucie zrelaksowania, zadowolenie czy rozbawienie? Zauważyliście? Nie ma jakiegoś szczególnego zachowania, które jest wprost powiązane z odczuwaniem radości. Czując się miło, równie dobrze mogę sięgnąć po książkę, zadzwonić do rodziców, jak i zacząć sklejać papierowy model żaglowca.
Psychologowie mówią o tym, że emocje negatywne silniej wiążą się z tendencją do działania. Tymczasem emocje pozytywne, jak twierdzi Nico Frijda,, wydają się być powiązane ze stanem „swobodnej aktywacji”, w którym chętnie eksperymentujemy, robimy coś co nie ma szczególnego celu albo po prostu korzystamy z nadarzających się okazji.
Idąc dalej amerykańska psycholożka, Barbara Fredrickson nie tylko uznała, że pozytywne emocje nas niejako uwalniają, ale też, wywołują zachowania, tyle, że pośrednio. Odbywa się to w dwóch krokach. W pierwszym emocje ze znakiem plus oddziałują na nasz umysł, w drugim to może prowadzić do działania. Przykładowo widząc bociana stąpającego majestatycznie po łące, poczuję zaciekawienie, i zadam sobie pytanie: na ile prawdą jest to, że bociany jedzą żaby? Dopiero rozbudzona ciekawość może popchać mnie o krok dalej: do zachowania jakim będzie poszukanie odpowiedzi w książce.
Punktem wyjścia zaproponowanej przez Barbarę Fredrickson Broaden-and-Build Theory of Positive Emotions, co przyjęło się tłumaczyć na polski jako: teoria pozytywnej emocjonalności, jest stwierdzenie, że podczas gdy odczuwanie tego co negatywne tłamsi, ogranicza, zawęża repertuar naszych myśli i działań, o tyle pozytywne emocje działają oswobadzająco; poszerzają wspomniany repertuar, otwierają nas na uczenie się, poznawania i działanie. Radość, ukontentowanie, satysfakcja dają nam możliwość bycia kreatywnym, zaciekawionym, eksperymentującym. To jest to, co w nazwie teorii łączy się ze słowem „broaden” – poszerzanie.
Pozwólcie, że posłużę się taką nieco koślawą metaforą. O ile negatywne emocje są jak śniadanie w tanim motelu: plasterek sera, plasterek szynki, kosteczka masła i herbata; o tyle pozytywne emocje są niczym szwedzki stół.
Zauważmy jednak, że nawet mając przed sobą duży wybór, możemy nic nie wybrać. I tu dochodzimy do drugiego członu nazwy teorii: „build”. Budowanie oznacza, że gdy czujemy się dobrze łatwiej nam się zaangażować w robienie czegoś, co przyczyni się do rozwoju naszych relacji społecznych, zasobów intelektualnych albo sprawności naszego ciała.
Najlepszym przykładem jest zabawa. Będąc radosnym łatwiej nam zaangażować się w zabawę, a dzięki temu uczymy się i udoskonalamy w wykonywaniu jakichś czynności (np. rzut piłką), budujemy więzi i nabywamy kompetencje społeczne, poznajemy i zapamiętujemy reguły, uczymy się schematów. Zwiększamy nasze zasoby: poznawcze, społeczne, psychologiczne i fizyczne. Jeżeli Fredrickson ma rację to pozytywne emocje sprawiają, że dostrzegamy więcej (świadomość), lepiej radzimy sobie z wymagającymi zadaniami, jesteśmy bardziej wytrwali w dążeniu do rozwiązywania problemów (odporność) i przy tym efektywniej i skuteczniej je rozwiązujemy.
Łatwiej będzie mi zasiąść do pracy, gdy czuję się choć trochę zadowolony. Szybciej zrodzi się we mnie potrzeba poszukania odpowiedzi na dręczące mnie pytania, gdy jestem w dobrym nastroju. Nie wstanę rano z łóżka by pójść pobiegać, gdy odczuwam kompletny brak energii. Przykłady można mnożyć, ale dziś spróbuję je odnieść do uczenia się.
Może niektórzy z Was pamiętają „problem świecy” – eksperyment Karla Dunckera, w którym chodzi o to by mając do wykorzystania zapałki, świecę i pudełko pinezek, tak przytwierdzić świecę do ściany by po zapaleniu płomienia wosk nie kapał na stół. W jednym z badań wykorzystujących tę metodę, uczestnicy, którzy przed wykonaniem zadania dostali cukierki, szybciej wpadali na rozwiązanie. To prosty przykład, jak dobry nastrój przyczynia się do lepszej pracy mózgu. Czasopisma naukowe wypełnione są dzisiaj badaniami potwierdzającymi, że ludzie doświadczający pozytywnych emocji są elastyczni, kreatywni i bardziej otwarci na nowe idee i nietypowe rozwiązania.
Druga grupa badań to te wskazujące, że pozytywne emocje poszerzają zakres naszej uwagi. Czując się dobrze, dostrzegamy więcej. To też oznacza, że gdy jesteśmy dobrze nastrojeni łatwiej nam przychodzi skupić się na szerokiej perspektywie a nie na szczegółach.
W końcu mamy badania pokazujące, że emocje wpływają na naszą uważność, uczenie się, zapamiętywanie, rozumowanie, rozwiązywanie problemów.
To o czym mówimy jest szczególnie ważne wśród dzieci. Trudności z utrzymaniem uwagi, zapamiętywaniem, czy rozwiązywaniem problemów mogą znakomicie utrudniać osiąganie celów edukacyjnych. Niedawno przeprowadzone w Anglii badanie Johna Jerrima wskazuje, że rzadkie odczuwanie pozytywnych emocji łączy się z gorszymi wynikami uzyskiwanymi przez uczniów na egzaminach.
Z kolei Rogaten i Moneta, odkryli, że pozytywny afekt (czyli emocje lub nastrój) są:
„najsilniejszym i jedynym psychologicznym i bezpośrednim czynnikiem prognostycznym wyników uczniów w nauce ”.
Przy okazji okazuje się, że choć negatywne emocje takie jak lęk przed testem, albo motywująca do poprawy porażka, mogą skłonić ucznia do większego wysiłku to częściej prowadzą one do unikania wyzwań i izolacji społecznej.
Teraz już wiecie po co jest relaks.
Kochanie, ja nie odpoczywam tylko poszerzam i buduję.