Modlitwa o szczęście

W XIX wieku angielski uczony prowadził badania nad wpływem modlitwy. Pytał: za niektórych królów modlimy się częściej niż za innych, czy bogowie odpowiadają na nasze modlitwy? Konkluzja: bogowie pozostają głusi lub obojętni, ale modlitwa i tak może być pociechą dla ludzi, którzy się modlą

Modlitwa o szczęście
Image by James Chan from Pixabay

Od ponad stu lat w holu John Hopkins University Hospital stoi statua Chrystusa - Boskiego Uzdrowiciela. Na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku odwiedzający szpital zaczęli wokół niej pozostawiać swoje modlitwy. Słowa, których adresatem był sam Bóg, można było znaleźć na serwetkach, strzępkach papieru, na odwrocie identyfikatorów czy wizytówkach. Z każdym dniem, z każdym tygodniem pojawiało się ich coraz więcej.  Kapelani i osoby opiekujące się statuą dostrzegły w tym dowód rosnącej w amerykańskiej kulturze siły związku pomiędzy duchowością a leczeniem. Na początku kolekcjonowano wpisy, a od pewnego czasu, przed pomnikiem stoi księga, gdzie można wpisywać własne modlitwy i prośby skierowane do Boga.

Każdy wchodzący czy wychodzący ze szpitala może wpisać własną modlitwę.  Zwykle zapełnienie księgi zajmuje ok. 2-3 miesięcy, po których musi być ona zastąpiona następną. To właśnie stało się przedmiotem badań przeprowadzonych przez Wendy Cadge. W księgach można przeczytać np.:

„Panie, dziękuję Ci za niezliczone błogosławieństwa i pomaganie mi z radzeniem sobie z każdym dniem, każdego dnia. Proszę nie przestawaj mi błogosławić i czuwaj nade mną. Kocham Cię.”

Autorka tego wpisu wracała kilkukrotnie w ciągu kolejnych tygodni dziękując Bogu za błogosławieństwa i prosząc o wskazówki w ważnych decyzjach. Prosiła o odwagę by poradzić sobie z własną decyzją, dziękowała za kolejną szansę macierzyństwa, prosiła o pomoc dla mężczyzny (zidentyfikowanego poprzez inicjały) by ten pogodził się z ciążą i przyjął to co musi. Zauważmy, że Bóg w modlitwach opisywanej kobiety był obecny i dostępny a przy tym, stanowił źródło emocjonalnego wsparcia. W swoich modlitwach stworzyła ona jego wizerunek jako kochającego, który daje możliwości, wspiera w podejmowaniu decyzji a nie jest tylko autorytarnym władcą, który mówi co ma być zrobione i oczekuje podporządkowania.
W księgach gromadzonych w University Hospital przeważają prośby i podziękowania. Większość autorów, podobnie jak kobieta wcześniej opisywana, wyobraża sobie Boga, który jest dostępny. Bóg wsłuchuje się w prośby, pomaga radzić sobie z emocjami i trudnymi sytuacjami. Ulega antropomorfizacji, staje się kimś bliskim, przyjacielem, rodzicem, krewnym. W modlitwach do Niego skierowanych poczucie bliskości dominuje nad okazywaniem szacunku. Ludzie zwracający się do Niego z prośbami formułują je w sposób ogólnikowy, prosząc o „błogosławieństwa”, „siłę”, „przewodnictwo” a nie o konkretny wynik, rezultat; a to pozwala na szeroką interpretację efektów, jakie niosą za sobą modlitwy.
Dodatkowym, ciekawym wynikiem badania jest coś jeszcze. Wśród tematów modlitw analizowanych przez autorkę, zarówno próśb jak i podziękowań, pojawiały się głównie wspomnienia: błogosławieństw i boskiej obecności, zdrowie, rodzina, boska interwencja w konkretnych sprawach, czy po prostu ogółem życie.  Nigdy nie pojawiły się pieniądze.

Wielu naukowców unika poruszania tematów, w których słowem kluczowym jest przymiotnik „religijny”. Inni uznają, że nauka może jednak badać skutki wiary w Boga, choć nie jego istnienie. Można na przykład zadać pytanie, czy ludzie, którzy są mocno wierzący, są szczęśliwsi, niż ci, którzy w Boga nie wierzą. Na poziomie teoretycznym istnieją powody by twierdzić, że istnieje związek pomiędzy modlitwą a osobistym szczęściem albo modlitwą a zdrowiem. W Psalmach, Księdze Przysłów, czy w Nowym Testamencie i w Listach Apostołów można natrafić na fragmenty sugerujące, ze modlitwa i wiara stanowią źródło szczęścia, i to już tutaj, na ziemi, a nie dopiero w życiu wiecznym.

A co na ten temat mówią badania?

Zanim powiemy o wynikach warto zwrócić uwagę na trudności: badanie modlitwy jest dużym wyzwaniem dla naukowców. No bo czym jest modlitwa? W pracach naukowych znajdziemy cztery rodzaje modlitw:

(1) Modlitwę medytacyjna, – zawiera w sobie elementy intymności i osobistej relacji z boską istotą, czasami określa się ją jako „bycie w obecności Boga”, „myślenie o Bogu”, „podziwianie, rozmawianie, odnoszenie się do Boga”.
W odróżnieniu do medytacyjnej, trzy pozostałe rodzaje modlitw (rytualna, błagalna i potoczna) są bardziej aktywne, zwerbalizowane, i wstawiennicze.

(2) Modlitwa rytualna zwykle sprowadza się do recytowania z pamięci lub czytania przygotowanych wcześniej tekstów.

(3) Modlitwa błagalna, mniej wzniośle nazywana też petycyjną, zawiera w sobie prośby o zaspokojenie określonych, konkretnych potrzeb (np. zdanie egzaminu).

(4) Modlitwa potoczna ma formę konwersacji z Bogiem, w której pojawiają się prośby o charakterze bardziej ogólnym; o Bożą opiekę, wybaczenie, błogosławieństwo etc.

Już samo rozróżnienie tych rodzajów modlitw wskazuje, że trudno badać po prostu „modlitwę” – bo różne osoby praktykują różne rzeczy i co innego pod tym terminem rozumieją.

A co mówią wyniki?

Częstotliwość modlitwy okazuje się być pozytywnie związana z satysfakcją z własnego zaangażowania religijnego, ale nie ze szczęściem. W tym ostatnim przypadku nie musimy jedak wcale mieć do czynienia z zależnością przyczynowo-sktukową: może być po prostu tak, że ludzie, którzy czują się szczęśliwsi modlą się rzadziej, ci, którzy czują się nieszczęśliwi, modlą się więcej. Zauważmy też, że wcale nierzadko intensywność modlitw wzrasta wtedy, gdy dzieje się coś złego: choroba, problemy rodzinne albo przynajmniej egzamin maturalny. Od częstotliwości modlitwy ważniejsza dla szczęścia osoby, okazuje się jej forma; najbardziej korzystna w tym zakresie okazuje się być modlitwa potoczna – gdy modlący w rozmowie z Bogiem prosi o rzeczy ogólne (np. błogosławieństwo); najgorzej, wręcz negatywnie wpływa na szczęście ludzi modlitwa rytualna. Z kolei modlitwa medytacyjna oddziałuje pozytywnie na poczucie sensu życia.

Mamy wiele badań, które koncentrują się na związku pomiędzy częstotliwością modlitwy a stanem zdrowia. Ten związek jest na tyle potwierdzony, że niektórzy badacze posuwają się do stwierdzenia, iż powinno się rozważyć szkolenie lekarzy w zakresie tworzenia relacji na poziomie duchowym z rodzinami dotkniętymi chorobą zagrażającą życiu jednemu z jej członków (np. rakiem). Z drugiej strony niektóre badania sugerują, że to nie częstość modlitw ale siła wiary w to, że Bóg odpowiada na nasze modlitwy, oraz to że Bóg reaguje w najlepszym momencie; wpływa na poczucie własnej wartości a przez to przekłada się na zdrowie . Kiedy hospitalizowani pacjenci oceniali Boga jako wspierającego i życzliwego ich zdrowie psychiczne i fizyczne się poprawiało. Ale kiedy postrzegali go jako karcącego lub byli na Niego źli, ich zdrowie podupadało. W swoich badaniach nad pacjentami z HIV Ironson odkrył, że ​​ludzie, którzy wierzyli w mściwego Boga, wykazywali szybszy postęp choroby – mierzony spadkiem liczby białych krwinek – w porównaniu z tymi, którzy wierzyli, że był postacią miłosierną.

Pascal przedstawiał matematyczny argument na rzecz zaangażowania religijnego. Twierdził on, że jeśli istnienie Boga jest możliwe choćby w najmniejszym stopniu, to potencjalny zysk jest tak ogromny – przyszłe życie wieczne i szczęśliwe – że podjęcie decyzji o wierze jest racjonalnym wyborem. Współczesna nauka sugeruje, że przy spełnieniu określonych warunków modlitwa, może przynosić korzyści już w życiu na Ziemi.