Epikur pojechałby w Bieszczady

Napis nad wejściem do ogrodu Epikura brzmiał: „Gościu, tutaj będzie ci dobrze, tutaj dobrem najwyższym jest rozkosz”. Czy epikurejski hedonizm jest odpowiedzią na potrzeby współczesnego człowieka?

Epikur pojechałby w Bieszczady
clem-onojeghuo-on-unsplash
„Nie psuj tego, co masz, pragnąc tego, czego nie masz”

Epikur

Najwyższym dobrem jest coś, co ma wartość samo w sobie, a nie coś co służy do osiągania innych celów. Nie jest więc najwyższym dobrem bogactwo, sława, uroda, czy nawet tort czekoladowy. Najwyższym dobrem jest szczęście. Pytamy: dlaczego chcesz być sławny, bogaty, przystojny? Po co ci wykształcenie, rodzina, dom, i trzydzieści osiem nieużywanych funkcji w telefonie? Ale nie pytamy: dlaczego chcesz być szczęśliwym człowiekiem? To właśnie oznacza, że szczęście jest dobrem najwyższym.  Nie służy czemuś innemu. Jest celem, a nie narzędziem.

W tym miejscu pojawia się jednak wątpliwość: ale to szczęście, to które chcemy osiągnąć, to najwyższe dobro, to czym tak naprawdę jest? Jaka jego natura? Jak mamy je sobie wyobrażać?

Choć nie spodobało się to wielu mu współczesnym filozofom, Epikur widział szczęście w przyjemności. Twierdził, że wszystko co robimy ostatecznie powinno służyć pozyskiwaniu przyjemności. Skąd ta myśl? Epikur każe nam obserwować niemowlęta. Kaszko-jady instynktownie poszukują tego co przyjemne i omijają to, co przynosi ból. Z dorosłymi jest podobnie, uważał Epikur, tylko nasze wyobrażenia na temat tego co jest źródłem przyjemności, czasami jest błędne, a innym razem zbyt skomplikowane, byśmy mogli się w tym odnaleźć.

kaboompics_ancient-greek-writings-made-of-stone-6841

Nawiązanie do dzieci jakoś nie przekonywało krytyków Epikura, dlatego gdy filozof założył szkołę, której celem było poszukiwanie szczęścia, plotki mnożyły  się jak koniki morskie. Po ateńskich ulicach przetaczały się opowieści, że w szkole Epikura każdej nocy odbywają się uczty, których uczestnicy oddają się rozpuście. Mówiono o obżarstwie i orgiach co noc.  Jeden z krytyków Epikura twierdził, że tylko jednej nocy filozof doświadczył 18 orgazmów oddając się uciechom cielesnym z licznym gronem dziewic.

Łatwo sobie wyobrazić, że to nad piewcami tego typu newsów musiała czuwać Ate, w mitologii greckiej uznawana za boginię ruiny, zaślepienia i głupoty. Epikur i jego naśladowcy poszukiwali przyjemności, ale robili to na trzeźwo. Filozof posiadał jedynie dwa okrycia, żywił się niemal wyłącznie chlebem i oliwkami, tylko od czasu do czasu urozmaicał dietę odrobiną sera. A jeżeli chodzi o sprawy romantyczne: Epikur stwierdzał krótko, że jego żoną jest filozofia.

Choć Epikurejczycy uważali, że wszystkie przyjemności są dobre a każdy ból jest zły, to dodawali też, że nie wszystkie przyjemności są warte tego by o nie zabiegać, a wszystkie bóle warte tego by starać  się ich unikać. Powinniśmy się kierować tym, co jest dla nas dobre w długim okresie; a zatem omijam to co może mi dać teraz małą przyjemność, jeżeli dzięki temu będę mógł cieszyć się przyjemnością większą i/lub dłuższą w przyszłości. Epikurejczycy starali się też przekonać nas, że wszelka aktywność również ta, która pozornie wymaga od nas ofiar, albo służy szlachetnym, ważnym celom, tak naprawdę ukierunkowana jest na uzyskiwanie przyjemności.

Dla pochodzącego z wyspy Samos brodacza przyjemność łączy się ściśle z zaspokajaniem naszych pragnień. Czy w tym miejscu nie pojawia się u Was jakaś niepewność? Jak to? Szczęście to przyjemność a przyjemność bierze się z rozpasanego hedonizmu. Naprawdę? Dążenie do zaspokajania naszych rządz ma być drogą do dobra wyższego? Kojarzony ze zwykłą rozpustą i wymiotami hedonizm rzymskich biesiad. Zatracenie w tym, co krytykowane przez wielu, choćby w biblijnej księdze Izajasza (Iz. 22:13):

A tymczasem (nic tylko) uciecha i zabawa, zabijanie wołów i zarzynanie baranów, zajadanie mięsa i zapijanie winem: Jedzmy, pijmy bo jutro umrzemy.

Przyznajcie, że wizja ucztujących moczymord to nie jest to, co większość z nas uważa za szczęście i dobro najwyższe. Dokąd więc chcesz nas zaprowadzić Epikurze?

Do ataraksji, błogiego, spokojnego stanu umysłu, w którym pozbywamy się zmartwień. – Tak na nasze pytanie odpowiedziałby Epikur. W języku greckim ataraksja oznaczała dosłownie „obojętność”, ale lepiej przystającym do naszych czasów tłumaczeniem byłoby „spokój”. Epikurejczycy byli raczej poszukiwaczami ciszy i wytchnienia niż hedonistami. Dlaczego tak twierdzę? Zrozumiecie, gdy wyjaśnię Wam epikurejską strategię osiągania szczęścia. Skoro, jak już to podkreśliłem wcześniej, osiąganie szczęścia, to dążenie do przyjemności, a przyjemność bierze się z zaspokajania pragnień, to mamy dwie różne strategie osiągania celów. Możemy dążyć do zaspokojenia naszych pragnień albo starać się je zmniejszać i eliminować. Epikur zdecydowanie opowiadał się za tą drugą opcją: mając mniejsze pragnienia łatwo możemy je zaspokajać. Zamiast pragnąć steka z argentyńskiej wołowiny, można zaspokoić głód, prostym posiłkiem z warzyw. Zamiast szukać ujścia w alkoholowej rozpuście, spędzić czas na rozmowie w gronie najbliższych przyjaciół. Zamiast wymieniać dalej, co można zrobić zamiast czegoś innego, wspomnę coś jeszcze. Epikur wyróżniał trzy rodzaje pragnień:

  • naturalne i konieczne,
  • naturalne i niekonieczne,
  • próżne i puste.

Pragnienie naturalne i konieczne to to, bez czego nie możemy żyć: jedzenie, picie, schronienie – zwykle łatwo je zaspokoić, za to trudno je wyeliminować. A przy tym, są one w sposób naturalny ograniczone – wystarczy określona ilość jedzenia by przestać być głodnym. Zjem, napełnię żołądek, pragnienie znika.

Gdy jednak uznamy, że zaspokojeniem naszego pragnienia może być tylko wykwintne danie, podawane w restauracji z gwiazdkami firmy oponiarskiej, to choć ciągle pozostajemy przy pragnieniach naturalnych, przechodzimy od tych, które są konieczne, do tych, które już takie nie są. Epikur namawia nas byśmy zostali przy tym, co konieczne i nie dążyli do tego, co jest dobre, ale nadmiarowe. (Coś mi mówi, że brodacz z Aten nigdy nie oglądał Makłowicza.) Zauważmy jednak, że niedążenie do niekoniecznego, nie jest tym samym co odmawianie sobie tego. A zatem, choć nie będę się przejmował tym, że nie zjem obiadu w dobrej restauracji, to jeżeli jednak pojawi się zaproszenie do Wierzynka, chętnie z niego skorzystam.

Najgorsze ze wszystkich rodzajów pragnień są te, które epikurejczycy opisują jako puste i służące zaspokajaniu naszej próżności. Obejmują one takie rzeczy, jak choćby sława, bogactwo, władza. Są one trudne do zaspokojenia dlatego, że nie mają górnego limitu, poziomu „już-mi-wystarczy”. Zawsze można być bogatszym, mieć większą władzę, cieszyć się większą sławą. Puste pragnienia nie są naturalne. Ich źródłem jest społeczeństwo, w którym żyjemy. To społeczeństwo buduje w nas fałszywe przekonanie, że zaspokojenie tych potrzeb da nam szczęście.

Choć Epikur urodził się 341 lat przed naszą erą  wydaje się, że ma wiele do powiedzenia dzisiejszemu człowiekowi. Sugerował on między innymi, abyśmy przestali przypisywać zbyt dużą rolę naszym relacjom romantycznym. Żyjąc w parze narażamy się bowiem na odczuwanie zazdrości, niewierność, brak zrozumienia. Dużo lepsze w tym kontekście jest ograniczanie się do przyjaźni z innymi ludźmi, a zatem tworzenia relacji pozbawionych elementu zaborczości i zazdrości. Bez seksu, bez orgii, po prostu gromada bliskich przyjaciół, z którymi często się spotykamy. Tak właśnie żył Epikur. Kupił duży dom poza miastem i tam żył ze swoimi przyjaciółmi. Okazało się to tak dobrym pomysłem, że jeszcze przed jego śmiercią tego typu grupy powstawały w całym basenie Morza Śródziemnego, a w szczytowym momencie epikurejskie komuny zamieszkiwało ponad 400 tysięcy ludzi od Hiszpanii po Palestynę. W piątym wieku n.e. kościół chrześcijański zlikwidował epikurejskie komuny, by na ich miejscu stworzyć klasztory.

Innym błędnym przekonaniem, które wdrukowuje się nasze serca jest to, które dotyczy pieniędzy. Dość często myślimy, że im więcej w sakwie, tym większe szczęście. Epikur rozsądnie zauważa, że w takim podejściu zwykle pomijamy bardzo ważną część: co muszę zrobić by zarobić te pieniądze. Skupiając się na posiadaniu pieniędzy, nie dostrzegamy wywołanego zazdrością podgryzania ze strony innych, długich godzin pracy, zmęczenia, rezygnacji z zainteresowań, utraty zdrowia itp. To co czyni pracę naprawdę satysfakcjonującą jest możliwość pracy samemu lub w małych grupach, gdy czujemy, że to co robimy pomaga innym, i na swój sposób przyczyniamy się do naprawiania świata.  Człowiek tak naprawdę nie chce bogactwa i statusu społecznego, ale poszukuje sensu, poczucia sprawstwa. Epikur zachęcał nas do zwolnienia tempa życia, zanim wyjeżdżanie w Bieszczady stało się modne.

Ostatnia rzecz, na którą zwraca uwagę Epikur to nasze dziwne, głupie, wręcz niezdrowe pragnienie luksusu i wygody. Mieszkanie, dom, większy dom, dwa domy. Hulajnoga, rower, samochód, większy samochód, limuzyna z szoferem. Tylko po co? Człowiek tak naprawdę pragnie wolnego od zmartwień umysłu, poczucia spokoju.  Nie nudy, ale spokoju, a ten możemy odnaleźć tylko w nas samych. Potrzebujemy spokoju by przyjrzeć się samemu sobie, poczekać na to, że dogoni nas nasza dusza, czytać, medytować, tworzyć.

Epikur jest czasami nazywany pogodnym hedonistą, który namawiał na do tego by przestać się bać przyszłości, a szczególnie śmierci. Był też być piewcą odkrywanego dzisiaj minimalizmu, skromności potrzeb, cieszenia się tym, co ważne, i nie szukania tego co narzucone. Wiele było w jego nauczaniu mądrości, a ja lubię słuchać mądrych ludzi. Na koniec posłuchajcie i Wy:

· "Bądź umiarkowany w swych pragnieniach, aby zasmakować radości życia w obfitości".
· "Nie rozwijasz odwagi, będąc szczęśliwym w swoich związkach każdego dnia. Rozwijasz ją poprzez przetrwanie trudnych czasów i stawianie czoła przeciwnościom losu".
· "Ze wszystkich środków zapewniających szczęście przez całe życie, zdecydowanie najważniejszym jest zdobywanie przyjaciół".