Być jak James Bond. Czy bardziej pociągają nas osoby będące w związkach?
Znalezienie właściwej osoby to jedno z najtrudniejszych wyzwań. Romantyczni kłusownicy nie idą na łatwiznę.
kłusownictwo; polowanie na zwierzynę lub łowienie ryb w sposób niedozwolony lub w niedozwolonym czasie i miejscu» Słownik Języka Polskiego PWN,
Robimy różne i, nie bójmy się tego słowa, nierzadko głupie, rzeczy aby zwrócić na siebie uwagę osób, które jak sądzimy mają wszelkie atrybuty ku temu by nas uszczęśliwić. Kobiety się malują, udają niedostępność, wpadają na mężczyzn niby przypadkiem, łamią sobie obcasy. Mężczyźni się golą, uczą się tekstów o temperaturze „jesteś taka gorąca” i życiu w innym wymiarze „skąd spadłaś aniele”. One uśmiechają się uwodzicielsko mrużąc oczy, oni, nad wyraz szarmanccy, angażują się w ożywioną rozmowę, stając się uważnymi słuchaczami. Obie płcie stanowczo za często biorą prysznic. Sterczące z głowy włosy układają w coś, co stanie się przedmiotem drwiny przyszłych pokoleń. Udają romantycznych, odważnych, sprawnych, tajemniczych albo studiują budownictwo wodne, bo jak to było w „Dziewczynach do wzięcia”(1972), „budownictwo jest wodne i lądowe; a ja studiuję wodne, to bardzo ciekawy zawód. Bo wiesz, ma dużą przyszłość ten zawód.”
W życiu jednak nie jest jak w filmie. Dziewczyny, nawet takie jak te Do Wzięcia, nie mówią: „Ty wiesz, chyba ci zależyna tym magistrze, jak ci zależy to ja ci go odstępuję. On mi się podoba, ale ja ci go odstępuję” (19:35). Co to, to nie! W prawdziwym życiu nie tylko trzeba zwrócić uwagę wybranej osoby, ale jeszcze robić to lepiej niż konkurencja. A niektórzy mają jeszcze trudniej. Obiekt ich romantycznych westchnień jest zwyczajnie zajęty przez kogoś innego: ich wybór padł na mężatkę czy żonatego, zaręczoną niewiastę czy zaręczonego kawalera, albo po prostu kogoś, kto jest w niesformalizowanej acz względnie trwałej relacji. Angażując swą energię w zdobywanie takiej osoby, stajemy się kłusownikami, łowimy nielegalnie, zakładamy wnyki w parku narodowym. Jesteśmy jak James Bond.
Pamiętacie jeszcze ten dialog z Casino Royale?
Vesper Lynd: Będą z tobą problemy, Bond?
Bond: Bez obaw nie jesteś w moim typie.
Vesper: Za bystra?
Bond: Niezamężna
James Bond robi coś co biolodzy, psychologowie a przede wszystkim antropolodzy nazywają mate poaching – romantycznym kłusowaniem, wchodzeniem na zajęty teren.Choć to kwestia budząca silnie emocje i napędzająca rozprawy o moralności – dziś spróbuję spojrzeć na kłusownictwo z nieco innego punktu widzenia. Zacznę od określenia skali trudności zadania.
Metody kłusowników
Głównym problemem, jaki stoi przed romantycznymi kłusownikami jest to, że wiele klasycznych technik uwodzenia nie może być przez nich wykorzystywanych. Zamiast jawnie i bezpośrednio stosują oni zabiegi pośrednie: rzucanie ukradkowych spojrzeń, powolne wdzieranie się w grono przyjaciół ofiary, zasiewanie zwątpienia, co do jakości ich dotychczasowej relacji. Kłusowniczki pozycjonują się jako dama w potrzebie, udają niekompetencje, proszą o pomoc, flirtują. Kłusownicy chętnie sięgają po dobra, które podkreślają ich status społeczny: drogie garnitury, samochody, zimny łokieć w beemce czy wypasione zegarki. Chęć zaimponowania kobiecie, zwrócenia na siebie uwagi jest tak przemożna, że panowie stają się gotowi do bardzo kosztownych zachowań. Osobnicy, którzy oglądali zdjęcia atrakcyjnych kobiet, a następnie podziwiali drogie samochody, chętniej wybierali opcję kupienia pojazdu na kredyt – chcę szpanować tu i teraz, - zamiast oszczędzania i kupienia go za kilka lat.
Taktyki stosowane przez kłusowników odpowiadają temu, co mówi nam psychologia ewolucyjna. Kłusowniczki uważają, że zyskują głównie dzięki wyglądowi i zwiększaniu częstotliwości uprawiania seksu, mężczyźni wierzą w siłę zasobów finansowych i stosowanie taktyki emocjonalnego połączenia. A jak obie płcie ukrywają swoje niecne praktyki przed swoimi partnerami? Mężczyźni za najlepszą technikę uznają rozmawianie ze swoimi partnerkami, w sposób sugerujący ich wspólną przyszłość jako rodziny. Zdaniem kobiet, najbardziej skuteczne w ukrywaniu jest „business as usual” – wykazywanie się w robieniu tego, co zwykle robią.
Kto kłusuje?
Bardzo wielu ludzi doświadcza kłusownictwa lub samemu kłusuje w tej lub innej formie. Często jego celem jest tylko krótkotrwały stosunek seksualny. Stosunkowo rzadko kłusownik dąży do rozbicia związku i zbudowania nowej relacji. Co ważne, większość osób będących celami kłusowników traktuje ich dążenia jako łagodnie pochlebiające, choć zdarzają się też i tacy, dla których jest to coś niemiłego. Lekko pozytywny stosunek do kłusownictwa często mają osoby niezadowolone z własnych związków, które wręcz aktywnie poszukują kłusowników. Badanie przeprowadzone na osobach z 53 kultur wskazuje, że kłusownictwo jest powszechniejsze wśród mężczyzn niż kobiet.
Jednak użycie określenia „zdecydowanie” nie byłoby w tym miejscu uzasadnione. Różnica bowiem jest dość mizerna; 64% mężczyzn ale też 49% kobiet przyznało, że przynajmniej raz próbowało zarzucić sieci na kogoś, kto już był w relacji z kimś innym. To samo badanie mówiło, że ponad połowa kobiet, jest w związkach z mężczyzną, którego wyszarpały z poprzedniego związku.
To czy potencjalny partner był już przywiązany do kogoś innego, okazuje się nie mieć większego znaczenia zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet. Tym co różni kłusowników obu płci, to fakt, że o ile mężczyźni po prostu byli nastawieni na zdobycie kogokolwiek; będącego czy nie będącego w związku; o tyle kobiety, częściej były zainteresowane mężczyznami, którzy byli w związkach. Znalazłem gdzieś, przypisany Kunderze cytat, który to opisuje:
„kobiety nie szukają przystojnych mężczyzn, ale mężczyzn, którzy mają ładne kobiety”.
To by tłumaczyło dlaczego tak wiele kobiet wskazuje, że wszyscy najlepsi faceci są już zajęci. Ustalenia naukowców z Oklahoma State University sugerują, że singielki, były bardziej zainteresowane mężczyzną, gdy ten był już związany z inną kobietą. Jak to wytłumaczyć? Zajęty mężczyzna zademonstrował już swoją zdolność do zaangażowania i pod pewnymi względami jego cechy zostały „wstępnie sprawdzone” przez inną kobietę. Ale jest coś jeszcze. Psychologowie wskazują, że w pewnym stopniu dostosowujemy naszą opinię na temat potencjalnych partnerów, do opinii i przekonań innych osób. Dla przykładu: jeżeli jesteś kobietą i twoja bliska przyjaciółka Krystyna umawia się z facetem o imieniu Karol, po jakimś czasie nabierzesz przekonania, że Karol ma w sobie coś co pociąga, nie tylko Krystynę, ale też inne kobiety.
To co czytamy w badaniach może być przygnębiające. Bez względu na to, czy nastawione na chwilowe doznania czy też służące długoterminowym celom, kłusownictwo zazwyczaj oznacza bowiem tworzenie gmatwaniny oszustwa, konfliktu i intensywnie odczuwanych emocji. No chyba, że jesteśmy Jamesem Bondem, on nie miał takich problemów. Znowu fragment z Casino Royal:
Solange: You like married women, don't you, James?
Bond: It keeps things simple.
Solange: Lubisz mężatki, prawda, James?
Bond: To ułatwia sprawy.
Bond tak mówi, bo zwykle nie ponosi żadnych kosztów. Wszyscy wiemy, że w następnej części i tak będzie nowa dziewczyna Bonda, a jego budżet na niespodziewane wydatki równa się naszemu budżetowi na edukację. Mężczyźni mniej wymyśleni i nie tak bardzo wymuskani, koszty ponoszą: te finansowe – kłusowanie drenuje konto; i te psychologiczne – gdy się uda odbić komuś partnera, wielu zaczyna wątpić w wierność zdobytej partnerki.
Po co kłusować?
Motywacje kłosowników bywają różne: chęć „zasmakowania” odmienności, zdobywanie pięknych partnerów, ale też radość z robienia czegoś co jest kompletnie nierozsądne. Zauważcie, że wszystkie te powody mają niewielkie znaczenie, gdy kobieta będąca celem łowcy nie jest w związku. James Bond robi to jeszcze z innych powodów, które do nas nie przemawiają.
W Operacja Piorun, po tym jak właśnie skończył uprawiać seks ze złą do szpiku kości Fioną Volpe Sean Connery dobrze nam to wyjaśnia.\
Moja droga, nie schlebiaj sobie. To, co zrobiłem tego wieczoru, było dla króla i kraju. Nie sądzisz chyba, że sprawiło mi to przyjemność, prawda?
Kłusujące kobiety nieco różnią się od kłusowników. Zapytane o korzyści najczęściej wskazują: zagarnianie zasobów, zdobycie już wypróbowanego partnera, zemsta na rywalce. Ich koszty to; podobnie jak u mężczyzn: obawy co do wierności złapanego w sidła partnera, ale też spirala pogarszającej się samooceny i strach przed niechcianą ciążą. Opisany statystyką efekt jest raczej zniechęcający: 70% małżeństw kłusownika i jego ofiary, okazuje się kończyć już w ciągu pierwszych pięciu lat.
Bez względu na to, w jakiej jesteśmy kulturze, ludzie, którzy uprawiają romantyczne kłusownictwo, mają podobne cechy osobowości. Kłusownicy nierzadko cierpią z powodu niskiej samooceny, są mało ugodowi, doświadczają stresu, są nadmiernie zainteresowani wyglądem zewnętrznym i dobrami materialnymi. Profil kłusującej kobiety zawiera w sobie często takie elementy jak: opierająca poczucie własnej wartości na romantycznych związkach singielka, która woli być „kochanką” niż „oszukiwaną żoną”, charakteryzująca się dużym przyzwoleniem na niezobowiązujące przygody seksualne.
Część kłusujących po prostu chce seksu. Część pragnie zaangażowania. Zapytani o swoje preferencje większość wolałaby związać się z kimś, kto nie nosi jeszcze śladu po obrączce. Kłusownictwo jest ‘planem B’, zajęciem ryzykownym, dramatycznym i niosącym za sobą wysokie koszty, a jednak jest wszędzie. Jest wszędzie bo w przypadku wielu ludzi i na krótką metę okazuje się być pociągające. Przez moment być samcem alfa, zdobyć samca alfa; sawanny, dżungle i stepy zawsze były pełne takich pragnień.