Zmiana na mniej
Niekiedy trzeba zburzyć ścianę by zrobić przestrzeń
Przyszedł nowy.
Znowu.
Przeglądy, żal po zaniechaniach, plany poprawy.
Kiedy zastanawiacie się nad tym, by coś ulepszyć, to jaka jest Wasza pierwsza myśl?
Chcę ulepszyć moje życie, co więc robię?
Dodaję.
Ćwiczenia, dietę, naukę, trening, książki.
Więcej zaangażowania, pracy, wysiłku, celów.
Więcej aktywności, pieniędzy, zakupów, posiadania.
Mechanicznie, bezrefleksyjnie, w dobrej wierze.
Nie przestajemy.
Bo zmienić znaczy dodać.
Wypełnić braki. Zasypać doły.
A gdyby tak odjąć?
Ograniczyć?
Zmniejszyć?
W czasopiśmie Nature możemy znaleźć artykuł sugerujący, że gdy pragniemy coś ulepszyć, to pierwsza, i niestety najczęściej ostatnia, myśl, jaka przychodzi nam do głowy to: trzeba coś dodać.
Dodajemy, dorzucamy, doklejamy, dopisujemy, doczepiamy.
Do kitu. Do luftu. Do chrzanu. Do bani.
Rozejrzyjcie się dookoła.
Prezentacje multimedialne, z napastliwie ujawniającymi się efektami specjalnymi.
Przesolone zupy.
Trzylinijkowe zdanie składające się niemal wyłącznie z przymiotników.
Cuda architektury w stylu niezobowiązująco przemyślanym z wieżyczkami, lwami, kolumienkami i rzeźbą Wenus w ogrodzie.
Na pomysły na to, by dodawać wpadamy szybko i łatwo. A ponieważ zwykle działamy szybko i szukamy tego co łatwe pracujemy głównie na tym, co pierwsze przychodzi nam do głowy. Dlatego częściej akceptujemy rozwiązania polegające na dodawaniu niż na eliminowaniu.
Naukowcy uważają, że takie uproszczenie w podejmowaniu decyzji może mieć charakter samowzmacniający.
Im częściej polegamy na strategii „co by tu jeszcze dodać” tym łatwiej nam po nią sięgać. Nawykowo dodajemy by ulepszyć, bo nasz cierpiący na niedobory motywacyjne mózg nie szuka innych rozwiązań.
Gdyby się nad tym zastanowić, to ustalenia naukowców mają kapitalne znaczenie. Ujawniają bezsens tego, co robimy, gdy dodajemy nowy rozdział do 400 stronnicowej księgi procedur w biurze.
Wyjaśniają skąd biorą się biurokratyczne zawiłości i dlaczego zwołujemy zebranie, którego celem jest rozwiązanie problemu niekorzystnego wpływu zebrań na efektywność pracy pracowników.
A tymczasem może chodzić, o coś całkowicie innego.
O co?
O rower.
Albo inaczej: o naukę jeżdżenia na nim.
Kiedy jako dzieci uczymy się jeździć na rowerze, zwykle, z powodu bocznych kółek, nie jest on jednośladem. Zamontowane po bokach chronią przed upadkiem, bo każdy wie, że największą trudnością dla początkującego cyklisty jest utrzymywanie równowagi. Dodaliśmy. A tymczasem, trzeba odjąć. Najlepiej pedały. Wtedy uzyskamy rowerek biegowy, w domu moim nazywany „biegusem”. Wygląda to jak zwykła zabawka, takie nowomodne badziewie. Ni to rower, ni to hulajnoga. A jednak jego popularność rośnie, bo skutecznie koryguje błąd nadmiaru, jakim były boczne kółka. Jeżdżąc na biegusie, dzieci znacznie szybciej uczą się utrzymywać równowagę niż wtedy, gdy ćwiczą na czterokołowcu.
Takie proste rozwiązanie, a jego znalezienie zabrało nam dziesiątki lat.
Dużo szybciej wpadliśmy na to by zamontować boczne koła.
To tylko jeden z przykładów, że chcąc coś ulepszyć mamy skłonność do dodawania.
Odejmowanie ma jednak duży potencjał.
W badaniu, o którym wspomniałem na początku, naukowcy poprosili ponad 1100 osób o rozwiązanie łamigłówki, ustabilizowanie konstrukcji z klocków LEGO i ulepszenie miniaturowego pola golfowego. Większość proponowanych rozwiązań łączyła jedna cecha: sprowadzały się do dodawania nowych elementów, nawet wtedy gdy usunięcie czegoś było bardziej efektywne.
Przykładowo: na początku jednego z eksperymentów badani otrzymali dolara. Następnie poproszono ich, by ustabilizowali konstrukcję z LEGO. Uczestnicy mogli dodawać kolejne klocki. Za każdy dodany płacili 10 centów. Mogli je też usuwać. Całkowicie bezpłatnie. Grupa kontrolna, poproszona o wykonanie tego samego zadania, została poinformowana o koszcie dodawania klocków, ale nie o tym, że ich usuwanie jest bezpłatne. Różnica polegała więc na tym, że w grupie eksperymentalnej, mówiąc o niepłaceniu za usuwanie przypomniano o tym, że zadanie można wykonać poprzez usuwanie klocków z konstrukcji. Z kolei w grupie kontrolnej tego przypomnienia nie było. Rezultat: uczestnicy grupy eksperymentalnej relatywnie częściej usuwali klocki. Ten i podobne eksperymenty, opisane w artykule, wskazują, że naszym pierwszym wyborem zwykle jest dodawanie czegoś. Dopiero, kiedy przypomni nam się o możliwości odejmowania, zaczynamy brać je pod uwagę.
Choć nie wiemy, dlaczego chętniej rozważamy zmiany polegające na dodawaniu niż na odejmowaniu (dla tych, którzy lubią trudne słowa: zmiany addytywne niż subtraktywne) uświadomienie sobie, że tak jest, może mieć zasadnicze znaczenie. Może zamiast kupować nową szafę na ubrania, najpierw warto wyrzucić część starych, nienoszonych albo tych w kategorii jeszcze kiedyś się w nią zmieszczę. Zamiast dodawać nowe treści do wykładów, skupić się nad tym, jak dobrze opowiedzieć te, które już tam mamy. Zamiast myśleć o tym, jak zarobić więcej, skupić się na tym, jak wydawać mniej.
Póki co, możemy jedynie spekulować, dlaczego zmiany subtraktywne są trudniejsze. Może powodem jest fakt, że emocjonalnie wiążemy się z tym, co znamy. A może chodzi o to, że zrównaliśmy postęp, wzrost i rozwój z dodawaniem czegoś. Nikt nie otrzymuje nagrody za eliminację (no chyba, że chodzi o szczury i karaluchy), wielu jest cenionych po tym, jak przejmując władzę w państwie czy organizacji, dodało nowe procesy, zwiększyło zakresy, ustanowiło nowe regulacje. Może problemem jest to, że to, co znane, staje się po prostu nudne. Sięgamy po coś nowego w rozpaczliwych próbach zmiany. Często postrzegamy pozbywanie się rzeczy, jako coś trywialnego, a ich dodawanie jako proces twórczy.
Problemem może być też coś innego, coś, co tkwi w naszym przegiętym w kierunku efektywności myśleniu. Gdy w końcu uda nam się od czegoś uwolnić, od razu rzucamy się, by jak najszybciej wykorzystać zaoszczędzony czas, przestrzeń czy energię .
Nie przez przypadek piszę o tym na początku nowego roku. Wielu z nas będzie chciało coś ulepszyć, zmienić, poprawić. To jasne, początki to takie momenty, gdy myślimy o tym, częściej. Choć nie ma nic złego w dodawaniu sobie zajęć, punktów w programie, celów i planów, dobrze byłoby sprawdzić, co można wyrzucić, zredukować, usunąć.
Chciałem coś jeszcze napisać, ale sobie odpuszczę.