Cud w filiżance herbaty

Cud w filiżance herbaty
"Być poruszonym i wstrząśniętym przez to, co niezwykłe, a jednak ukryte pośród tego, co znajome i codzienne."
— Jane Bennett, The Enchantment of Modern Life

"Co by było, gdyby istniało życie po śmierci?
Tam wszystkie twoje wspomnienia zostałyby wymazane, z wyjątkiem jednego. Które wspomnienie wybierasz, aby zabrać ze sobą na wieczność?"

Takie pytanie stawiane jest w filmie After Life japońskiego reżysera Hirokazu Koreedy. Podobne pytanie zadają autorzy badania Wonderful Life: Exploring Wonder in Meaningful Moments. W filmie dusze umarłych mogły przeżywać wybrany moment na wieczność, zapominając o reszcie swojego życia. Celem badania było natomiast odkrycie, jak czasem drobne i ulotne, ale znaczące chwile pozwalają nam doświadczyć sensu życia.

Gdybyście po śmierci mogli zabrać ze sobą jedno wspomnienie, co by to było?

Mocne pytanie, prawda?

Zmusza do refleksji. Albo przynajmniej do nerwowego przeglądania zdjęć w telefonie.

Które chwile uznajemy za absolutnie kluczowe, najważniejsze?

Jak byście na nie odpowiedzieli? Ślub? Narodziny dziecka? Pierwszy pocałunek? A może ta jedna noc, gdy zjadłeś całą pizzę i nikt Cię nie oceniał?

Z takim wyzwaniem zmierzyło się 100 osób.

Na wykonanie zadania mieli kilka dni i zapisywali swoje odpowiedzi na kartce.

Co odkryli naukowcy?

Gdy przeanalizowano wyniki, wyłoniły się wyraźne wzorce.

Przede wszystkim we wspomnieniach niemal zawsze pojawiały się osoby bliskie: partnerzy, dzieci, rodzice, przyjaciele. Ciekawym aspektem było to, że gdy badani wspominali swoich rodziców, zazwyczaj wybierali jedno z nich – matkę lub ojca, bardzo rzadko oboje jednocześnie.

Co było szczególnie uderzające to to, jak rzadko uczestnicy wybierali wspomnienia związane z pracą. Okazuje się, że coś, co zajmuje dużą część naszego życia, nie jest dla nas źródłem najważniejszych wspomnień. Umierając pewnie nie powiesz: żałuję, że nie pracowałem więcej.

Płynie z tego dość jasny przekaz: podstawowe ludzkie potrzeby krążą wokół bliskości i przynależności. Sens odnajdujemy w kochaniu i byciu kochanym.

Gdybym miał psa to by to rozumiał.

Druga rzecz, która charakteryzowała wspomnienia, to emocje. Dominowały w nich: wdzięczność, miłość, ciepło, duma, spokój i szczęście.

Przeprowadzone badanie pozwoliło wyróżnić pięć typów wspomnień, które chcemy zabrać na wieczność.

Pierwszym z nich było: otwarcie na życie – wspominamy chwile, które wyrywają nas z codzienności i napełniają zachwytem, jak wschód słońca nad Dhaulagiri albo narodziny dziecka.

Drugim typem wspomnień okazało się: stawianie czoła niepewności życia. Chodzi tu o trudne doświadczenia, takie jak choroba, wypadek, śmierć, kryzys osobisty, które mimo bólu prowadzą do ważnej nauki i wzmacniają więzi. Przykład? Jedna z uczestniczek badania opisała dramatyczny poród: dziecko utknęło, ale nagle – jest! Oddycha. Ona też. I myśli: „Jesteśmy. Oboje!”.

Trzeci typ wspomnień, do których chętnie wracamy jest dość oczywisty: świętowanie, celebracja – chodzi o: wyjątkowe i zaplanowane wydarzenia, takie jak ślub, urodziny, rocznice. Chwile, które świadomie tworzymy, by podkreślić, coś, co dla nas ważne.

Typ czwarty ma w sobie element mroku i trudności. Wspominamyprzeciwdziałanie negatywności – sytuacje, w których aktywnie działamy w trudnym kontekście, by go przezwyciężyć lub nadać mu sens. Przykład? Syn wspomina ojca. Gdy był nastolatkiem, ojciec pomagał mu w pierwszym goleniu. Teraz role się odwróciły – syn siedzi przy łóżku chorego ojca w szpitalu i sam go goli. Mały, symboliczny gest. Wspólna codzienność sprzed lat wraca w nowym kontekście, przynosząc czułość i pojednanie.

W końcu ostatni z pięciu typów: znajome rutyny – wspomnienia, które dowodzą, że nie każde ważne przeżycie musi być wielkim wydarzeniem. Czasem największą wartość mają chwile zwykłe, powtarzalne – wspólny obiad, wieczorna kąpiel i czytanie książki dzieciom. Rutyna przestaje być nudna, gdy spojrzymy na nią przez pryzmat relacji i uważności.

Cud w zwyczajności

To właśnie ta ostatnia kategoria niesie największe przesłanie: głębokie znaczenie nie musi wynikać z wielkich przełomów czy niepowtarzalnych wydarzeń.

Zwykłe chwile nabierają wagi dzięki nastawieniu na cudowność – na zachwyt, zdziwienie, podziw, olśnienie.

Jak mówi filozof Bernard Vasalou, chodzi o „niespodziankę duszy” – uświadomienie sobie, że coś, co wydawało się zwyczajne, jest pełne głębi i piękna.

Psycholog Kirk Schneider nazywa to „świadomością pełną zachwytu” – intencjonalnym dostrzeganiem niezwykłości w tym, co na pierwszy rzut oka wydaje się oczywiste.

To jak oglądanie dawno znanego obrazu w nowym świetle – gdy nagle dostrzegasz szczegóły, które wcześniej umknęły twojej uwadze.

Jak znaleźć więcej cudownych momentów w życiu?

Skoro te chwile mogą być wszędzie, warto nauczyć się je dostrzegać. Jak?

  • Bądź uważny – zwolnij, obserwuj świat wokół siebie bez pośpiechu.  (No chyba, że akurat idziesz przez przejście dla pieszych.)
  • Zmieniaj perspektywę – to, co wydaje się codzienne, może nabrać nowego znaczenia, jeśli spojrzysz na to inaczej.
  • Celebruj drobiazgi – czasami to małe rzeczy sprawiają największą różnicę. Jak mówi Vasalou: „Cud może być ukryty w filiżance herbaty”. Dodałbym: i w idealnie przyrządzonej jajecznicy też.

Bo może właśnie teraz, w tej chwili, przeżywasz swój własny cudowny moment. Tylko go dostrzeż.