Bądź sobą! Czyli kim?

Autentyczność jest tym, co bardzo cenimy, ale czy naprawdę wiemy, co to znaczy „być sobą”? W świecie pełnym społecznych oczekiwań i cyfrowych iluzji granica między prawdą a kreacją staje się coraz bardziej rozmyta.

Bądź sobą! Czyli kim?

Cenimy to co prawdziwe. Gardzimy podróbkami i udawaniem. Szacunkiem darzymy ludzi, którzy zachowują się zgodnie z tym, w co jak sądzimy wierzą a jednocześnie czujemy odrazę wobec fałszywych drani. Wszystko to sprawia, że autentyczność jest cechą powszechnie pożądaną, w dodatku tak bardzo, że aż pojawiła się w reklamach typu be yourself.

Dobra, wiem, że nie będę bardziej sobą, gdy będą nosił te a nie inne trampki, ale co to tak naprawdę oznacza być sobą. Żyj autentycznie, to znaczy jak?

Jeżeli nie będziemy do tego mieszać filozofii, to bycie sobą oznacza, tyle co dotarcie do sedna tego, kim naprawdę jesteśmy, a potem działanie zgodnie z naszą osobowością, wartościami i przekonaniami.

Badania sugerują, że rzeczywiście: warto być ze sobą uczciwym. Na początek weźmy social media.

W czasach, gdy poprzez sociale możemy wyrażać siebie, wielu użytkowników Tik-Toka, Facebooka czy Instagrama musi wybrać na ile to, co prezentują, powinno odpowiadać ich wyidealizowanemu obrazowi samego siebie, a na ile pokazywać to, jacy są naprawdę. Pokusa do tworzenia idealistycznych portretów jest wielka a przy tym wspierana przez popularne aplikacje, pozwalające modyfikować wszystko, co publikujemy na swój temat. Nie zaskoczę Was: dotychczasowe badania pokazują, że to co pokazywane w socialach często jest przesadzone i nierealistyczne. Wielu użytkowników kreuje swój wizerunek, albo jak to nazywają psychologowie swoją internetową jaźń. Są zatem nieautentyczni.

Ale jest też inny pogląd na temat autentyczności w mediach społecznościowych. Niektórzy badacze stoją na stanowisku, że sociale nie tyle służą pokazaniu się z lepszej strony, ale stanowią jakąś formę poszerzenia tego, jacy jesteśmy na co dzień. Biorąc pod uwagę, że większość użytkowników np. Facebooka ma wśród swoich kontaktów osoby, które są przyjaciółmi czy współpracownikami, nadmierna samo-idealizacja byłaby strzałem w kolano. Nie chcąc być posądzonym o nieautentyczność jesteśmy raczej skłonni do pokazywania tego, jacy naprawdę jesteśmy, a nie jacy chcielibyśmy być.

A co na ten temat mówią badania? W opublikowanym w Nature artykule Erica Bailey z zespołem przeanalizowała dane ponad 10 i pół tysiąca  użytkowników Facebooka, i okazało się, że ci z nich, którzy byli bardziej autentyczni w wyrażaniu siebie, byli też bardziej zadowoleni ze swojego życia.

Rozbieżność między tym, jaki jestem naprawdę a tym, jak się prezentuję to prosta droga do napięć i wewnętrznych konfliktów. Prawda? A może wcale nie. W końcu tym co motywuje nas do bycia „nieautentycznym” jest pragnienie robienia dobrego wrażenia na innych. Czy nie powinniśmy raczej docenić tego, że ktoś włożył wysiłek, by zrobić na nas wrażenie niż po prostu był sobą? Zejdźmy na ziemię. Czy kobieta, która przychodzi na randkę mając na sobie dobrze kryjący mankamenty urody makijaż, nie powinna być bardziej doceniona niż ta, która przychodzi bez makijażu? A facet, który na tą samą randkę założył gorset wyszczuplający? Kiedy przechodzimy od wzniosłych haseł marketingowych do codzienności, nie wszystko okazuje się być proste.

A jednak zwykle cenimy "prawdziwych" ludzi i źle myślimy o tych, których postrzegamy jako "fałszywych. Dzieje się tak, ponieważ zakładamy, że ludzie, którzy są prawdziwi wobec siebie, będą też prawdziwi wobec nas. Często też kojarzymy autentyczność z pożądanymi  cechami charakteru: takimi jak odporność emocjonalna i odwaga. W końcu pociąga nas to co wyjątkowe, a to łatwiej znaleźć u tych, którzy są autentyczni.

To tyle, jeżeli chodzi o ocenianie autentyczności u innych. Nie mamy problemu ze znajdowaniem dowodów niespójności w zachowaniach czy postawach wśród znajomych, współpracowników, a szczególnie wśród polityków czy influencerów. A co z nami?

Ciągle bombarduje się nas namowami do bycia wiernym sobie, co z kolei sugeruje że istnieje jakaś siła we wszechświecie, która zmusza nas do skrywania się za fasadą. Nie pozwala nam swobodnie funkcjonować, działać tak, jakbyśmy tego chcieli.

Naukowcy spierają się czym jest autentyczność, ale póki co przyjmuje się, że składają się na nią 4 elementy:

· Samoświadomość – nie mogę być autentyczny jeżeli nie rozpoznam i nie zrozumiem moich emocji, motywacji i pragnień;

· Obiektywne spojrzenie na siebie. Oznacza to nie tylko dostrzeganie, ale także akceptację tego co udało nam się w sobie dostrzec. Bez zaprzeczania. Bez wstydu. Kluczem jest uczciwe spojrzenie na siebie, co jest szczególnie trudne zważywszy na fakt, że fundamentalną częścią ludzkiej natury jest samoidealizacja:

· Zachowanie. Bycie sobą oznacza życie w zgodzie ze swoimi przekonaniami, nawet jeśli wiąże się to z narażeniem na niezrozumienie czy krytykę. Autentyczność wymaga odwagi – ale w dłuższej perspektywie daje poczucie wolności.

· Relacje oparte na otwartości. Relacje, w których zdobywamy się na to, by przed drugą osobą odkryć jacy tak naprawdę jesteśmy.

Gdy o tym myślę nie jest to proste.

Po pierwsze, mój kłopot z autentycznością polega na tym, że wiele moich wartości, przekonań, motywacji zostało ukształtowane przez relacje z innymi. Więc co tak naprawdę jest moje? Co tworzy to sedno, do odkrycia którego mam zmierzać?

Po drugie: co wtedy, gdy postawy i motywacje nie idą ze sobą w parze? Przykładowo: jeżeli uświadamiam sobie, że kieruje mną chęć bycia popularnym, ale jednocześnie gardzę taką motywacją, to co w tym przypadku będzie autentyczne?

Po trzecie; nie możemy zapominać, że niektóre cechy osobowości, postawy, czy preferencje nie są zbyt pożądane społecznie. Dlatego, ci którzy mają w sobie to, co lubimy u innych ludzi, nieproporcjonalnie bardziej skorzystają przez pokazywanie samego siebie.

Po czwarte, dość powszechnie idealizujemy bycie sobą. Wiążemy je z byciem dobrym, zaangażowanym, odważnym. Niepokojące jest jednak to, że wiele osób jest sobą stąpając po ciemnej stronie mocy. Kogoś cechuje makawielizm, kogoś innego narcyzm, do tego psychopaci i sadyści – czy oni też powinni być sobą?

W końcu po piąte: możemy żyć w złudnym przekonaniu, że kierujemy się jakimiś określonymi wartościami, a w rzeczywistości być, jak kryjący się za cytatami z Biblii naczelnik więzienia w  Skazanych na Shawshank. Wierzymy we własną prawość i uczciwość, bo czytaliśmy o tym u św. Marka.

Po tym wszystkim co napisałem, dopiero w pełni zrozumiałem czym jest wezwanie do bycia sobą. To zachęta do trudnej wędrówki, na końcu której może czekać nas wyzwalająca zgodność między tym co cenimy a tym, jak żyjemy, ale też rozciągnięte w grymasie rozczarowania twarze niektórych ludzi żyjących wokół nas.