Dlaczego moje dziecko jest niewdzięczne?

Dziecko tak jak dorosły, jest szczęśliwsze, gdy okazuje wdzięczność, a tymczasem zdecydowana większość rodziców uważa, że ich dzieci są niewdzięczne.

Dlaczego moje dziecko jest niewdzięczne?

Filozof David Hume uważał niewdzięczność za najstraszniejszą i najbardziej nienaturalną zbrodnię, jaką człowiek może popełnić. Immanuel Kant mówił, że jest ona „esencją podłości”. O jej najgorszym rodzaju pisał Shakespeare, gdy jego król Lear głosił:

Z sercem kamiennym diable! Niewdzięczności,

Kiedy się w dziecka objawiasz postaci,

Hydniejszą jesteś od morskiej potwory!

Niepoetycko, mniej filozoficznie, za to bardzo niepokojąco piszą o dziecięcej niewdzięczności naukowcy. W Stanach Zjednoczonych przeprowadzono badanie, z którego wynika, że czterech na pięciu rodziców uważa, że ich dzieci nie są wdzięczne za to, co mają. Ponad połowa (58%)  rodziców boi się, że zbytnio rozpieszcza swoje dzieci, a duża część (42%) przyznaje, że bywa zdruzgotana tym, jak samolubnie potrafi zachowywać się ich potomstwo.

To co zapisane w dużych liczbach dostrzegamy niezmiennie w artykułach medialnych i na forach internetowych. Rodzice skarżą się z powodu niewdzięczności swoich dzieci. Jedna z matek pisze „Bywały chwile, gdy z bezsilności nad tym rozwydrzonym bachorem siedziałam na środku pokoju i płakałam”; w podobnym tonie inna: „Za buziaki i głaskanie po głowie dostaję tylko aroganckie odzywki i porozrzucane ze złością zabawki”. Skarżą się też rodzice dorosłych dzieci. Rodzice uczą swoich synów i swoje córki wdzięczności, a przynajmniej tak deklarują, a mimo to większość uważa, że ich dzieci nie są wdzięczne za to co mają. To boli bo jak twierdził cytowany już wcześniej szekspirowski Król Lear

głębiej dziecka przenika niewdzięczność

Niż żmii zęby!

Wyrażanie wdzięczności to operacja na emocjach. Łączy nas z innymi. Mówiąc „dziękuję” nie tylko dostrzegamy i doceniamy czyjś wysiłek, intencję czy działanie. My po prostu wyrażamy uznanie dla drugiej osoby, dajemy jej informację zwrotną „to co robisz jest dla mnie ważne”.

Dlatego niewdzięczność dziecka boli i frustruje, ale jest coś więcej. Badaniaopublikowane w Journal of Happiness Studies wskauzją, że już u pięciolatków okazywanie wdzięczności wpływa na ich szczęście.

A mimo to, przynajmniej w ocenie rodziców, niewdzięczność jest powszechna. Można na to znaleźć wiele wyjaśnień, choć nie wszystkie były weryfikowane badaniami.  Nazwę je nieprofesjonalnie:

„ja miałem gorzej”;

„mechanizm bolącego zęba”;

„wdzięczność to nie automat, to wyuczona umiejętność”.

Zacznijmy od pierwszego z wymienionych, bo bardzo różni się od pozostałych. Zasada: „ja miałem gorzej” sprowadza się do twierdzenia, że ja rodzic, zapewniłem tobie, moje dziecko, życie, o którym ja będąc w twoim wieku mogłem tylko pomarzyć. W tym miejscu pojawia się zwykle opowieść o kanapce z masłem i solą, o kluczu na szyi, ciężkim tornistrze, spodniach po starszym bracie (fuksem było być drugim w kolejce do ubrań), czy dzieleniu pokoju z nastoletnim rodzeństwem. Patrząc na życie dziecka przez pryzmat własnego dzieciństwa wielu z rodziców nie umie ukryć frustracji tym, że ich dziecko, które przecież ma wszystko, jest ciągle niezadowolone. Pewnie zaboli ale powiem to wprost: to nie dziecko jest w tym przypadku winne. To my rodzice. Tak, nasze życie mogło być w wielu wymiarach trudniejsze, ale my też będąc dziećmi nie ocenialiśmy swojego losu poprzez porównania do się do dziewiętnastowiecznych jedenastolatków pracujących w fabrykach i kopalniach. Tak samo współczesne dzieci oceniają swoją sytuację poprzez porównania z tym, jak żyją inne dzieci a nie, jak żyli ich rodzice. Rodzice mają oczywiście rację: w większości przypadków, współczesne dzieci mają więcej. Jednym z powodów jest to, że na przykład zabawki są tańsze niż były w przeszłości. Zgodnie z wyliczeniami Amerykańskiego Urzędu Statystycznego między 1977 a 2023 rokiem ceny zabawek spadły średnio o blisko 60%. Mówiąc inaczej, coś co 46 lat temu kosztowało 20 dolarów dzisiaj kosztuje 8 tych samych dolarów. Nie tylko zabawki taniały: sprzęt komputerowy staniał o niemal 97%. A to oznacza, że dzisiejsi rodzice mogą kupić swoim dzieciom więcej niż sami otrzymywali. Widać to choćby w liczbie i rozmiarze zabawek w pokojach dziecięcych.  W efekcie wiele dzieci nie doświadczyło poczucia braku.

W tym przypadku działa mechanizm „bolącego zęba”. Gdy ząb jest zdrowy i nie boli, nikt go nie zauważa. Dopiero, gdy boli, zaczynamy doceniać to, jak dobrze jest mieć zdrowe zęby. To może działać również w przypadku dzieci. Jak przekonują niektórzy autorzy powodem braku wdzięczności u dzieci może być współczesna kultura rodzicielstwa, w której głównym celem jest zapewnienie dziecku komfortu. Wiele matek i wielu ojców ulega myśleniu w rodzaju: co zrobić by umożliwić naszym dzieciom zaspokojenie ich potrzeb. Co zrobić by poczuły się lepiej? Tu i teraz. Co zrobić, by nie czuły się gorsze od swoich rówieśników? A tymczasem, warunkiem tego, by u dziecka pojawiło się uczucie wdzięczności, przynajmniej czasami, może być poczucie braku. Ząb musi zaboleć, by docenić go, gdy jest zdrowy.

Pójdźmy dalej. Na Uniwersytecie Bostońskim przeprowadzono interesujący eksperyment. Nie wchodząc w szczegóły: dzieci, które były oszukiwane przez uczestników wymyślonej gry, nie przepuszczały żadnej okazji do tego, by wziąć odwet na tym, kto oszukiwał. Natomiast dzieci, którym jeden z uczestników gry ofiarował prezent, same często nie wykazywały skłonności do nagradzania swoich dobroczyńców. Wzajemność negatywna okazuje się pojawiać wcześniej niż wzajemność pozytywna.

Inne badania pokazują też, że dzieci, nawet te w wieku do 4 lat, rozumieją czym jest wzajemność, ale to wcale nie znaczy, że kierują się tą zasadą w swoim postępowaniu. Zanim dziecko połączy wiedzę z zachowaniem może minąć nawet kilka lat. Do czego zmierzam wspominając o tych badaniach? Chcę pokazać, że wdzięczność nie przychodzi automatycznie. Każdy z nas musi się jej nauczyć. To łatwe nie jest. Zaryzykuję i powiem więcej, odczuwanie wdzięczności nie leży w naszej naturze.

Z natury to człowiek dąży do poprawy własnego losu. Nawet jeszcze-niewyrośnięty homo sapiens , skupia się na tym, czego nie ma i co ewentualnie mógłby mieć, jednocześnie traktując to co ma, jako oczywistość. Oczywistym dla dziecka jest, że ma gdzie spać, ma co jeść, ma w co się ubrać i może korzystać z Internetu , dostaje prezenty na urodziny, wyjeżdża na wakacje. Nie odczuwa wdzięczności bo przecież to  „tak powinno być”.

Obok dążenia do poprawy swojej sytuacji, naturalnym dla człowieka, jest chęć posiadania kontroli, przypisywanie sobie zasług i obwinianie innych za swoje niepowodzenia. To dlatego dziecko uczyni rodzica winnym, za to co mu mnie wyszło, a jednocześnie pominie jego rolę, gdy będzie opowiadać o swoich osiągnięciach.

W końcu: naturalnym jest dostrzeganie przede wszystkim tego, co złe, a nie tego co dobre. Okazuje się, że nawet trzymiesięczne niemowlęta wydają się oczekiwać, że inni ludzie będą zachowywać się wobec nich pozytywnie i są stosunkowo bardziej zaskoczone, gdy doświadczają czegoś negatywnego ze strony innych ludzi.

Nie wyczerpałem tematu. To jasne. Bardzo wielu wątków nie poruszyłem, może jeszcze do tego tematu wrócę, gdy pojawi się więcej badań. Póki co, dwie myśli na koniec.

Kiedy pisałem ten tekst towarzyszyła mi niemiła refleksja, że nawet najbardziej logiczne i oparte na wynikach badań wytłumaczenie niewdzięczności nie zmniejszy bólu osób, które jej doświadczają. Pewnie nikt z Was, kto doświadcza niewdzięczności ze stronny swoich dzieci, nie pomyśli teraz: a już wiem, dlaczego moje dziecko jest niewdzięczne, teraz mi będzie łatwiej to znosić. Zrozumieć, nie znaczy zaakceptować.

Druga uwaga; o niewdzięczności pisał cytowany przeze mnie Szekspir, stosunkowo wiele miejsca poświęcił jej w swojej twórczości Mikołaj Rej. Wiecie już do czego zmierzam? Skoro pisali o tym, szesnastowieczni autorzy, to pozwolę sobie wysnuć hipotezę, że dziecięca niewdzięczność to nie jest wynalazek naszych czasów. Myślę, że była z nami zawsze. Tak, tak i Wy drodzy Czytelnicy, tak i Ja piszący te słowa, kiedyś w oczach naszych rodziców prawdopodobnie byliśmy niewdzięcznikami. Przynajmniej czasami.