Zmęczenie decyzyjne

To może wydać się dziwne, ale czy pora dnia, na którą mamy umówioną wizytę u lekarza, może wpłynąć na to, czy dostaniemy skierowanie na ważne badania?  Albo czy moment, w którym składamy wniosek w banku, zmienia szansę na otrzymanie kredytu. W końcu czy ma znaczenie to o jakiej porze dnia sędzia wydaje wyrok w sądzie? Okazuje się, że w tych przypadkach – i w wielu innych – odpowiedź brzmi: tak.

Powodem jest zmęczenie decyzyjne, czyli zjawisko, którego powodem jest ogromna liczba decyzji, jakie podejmujemy każdego dnia, a efektem – ich spadająca jakość.

Zastanów się: czy zdarza ci się rano podjąć mądrą decyzję – rowerem zamiast samochodem, twarożek zamiast smażonego boczku – tylko po to, by o pierwszej w nocy skończyć z piwem i chipsami przy kolejnym odcinku średnio udanego serialu? Ta niekonsekwencja to prawdopodobnie efekt zmęczenia decyzyjnego.

Każdego dnia podejmujemy setki, a nawet tysiące decyzji. Tylko w odniesieniu do jedzenia i picia człowiek podejmuje średnio 221 decyzji dziennie. A według neuropsycholożki Barbary Sahakin ogółem – choć tego nie jestem do końca pewien bo nie znalazłem pierwotnego źródła – podejmujemy dziennie ok. 35 tysięcy różnych decyzji. Ufff…. Można się zmęczyć.

Większość pozostaje nieuświadomiona; wiele banalnych, kilka oczywistych, a część znaczących. Każda jednak zużywa odrobinę energii mentalnej, a kiedy wieczorem kończy się zapas, mózg szuka skrótów – odkłada decydowanie na później lub wybiera najprostsze rozwiązania. Efekt? Prokrastynacja, impulsywność i uleganie automatycznym schematom.

Tym aspektem naszego życia od dawna interesują się psychologowie, ekonomiści a przede wszystkim specjaliści od wciskania nam  różnego badziewia.  Dla mnie najciekawsze jest to, co wyszło w badaniach.

Lekarze i magia godziny 8:00

Zacznijmy od badania przeprowadzonego w 2019 roku na Uniwersytecie Pensylwania. Jego autorzy  przeanalizowali, jak lekarze zlecają badania przesiewowe pod kątem nowotworów. Pacjentki pojawiające się w gabinecie lekarza o 8:00 rano miały aż 64% szansy usłyszeć: „Proszę zrobić mammografię”. Te, które przychodziły o 17:00? Już tylko 48%. Podobnie w przypadku raka jelita grubego: 37% skierowań o ósmej, i 23% o siedemnastej.

Co się stało? Jak to w ogóle się dzieje, że pora dnia ma znaczenie? Przecież, nie jest tak, że pod wieczór lekarz staje się nagle przeciwnikiem profilaktyki. Prawdopodobne wytłumaczenie jest inne: o 17.00 noszący kitel pracownicy szpitala mają już za sobą setki mikrodecyzji – od „czy ten pacjent potrzebuje dodatkowego badania?” po „której wersji notatki użyć?”. W tych okolicznościach mózg zaczyna iść na skróty, wybiera status quo, odmawia wykonywania złożonych procesów. I bum – mniej badań. Co ciekawe, koło południa obserwowano mały „skok formy”. Wygląda na to, że lunch resetował system i wszystko zaczynało się od początku.

Bankier przed i po lunchu

Podobne zjawisko odkryto w bankowości. Naukowcy z Cambridge przeanalizowali 26 tysięcy decyzji kredytowych. Badani pracownicy banku rano byli całkiem hojni, ale koło południa nagle zamieniali się w strażników skarbca: „Nie, nie i jeszcze raz nie”.

Efekt? Oszacowano, że bank stracił około 500 tysięcy dolarów, bo część odrzuconych klientów wcale nie była złymi płatnikami. Znowu, podobnie jak wcześniej lekarze, po lunchu bankowcy odzyskiwali pozytywne nastawienie.

Nie idź do sądu późnym popołudniem

Istnieją badania pokazujące, że również decyzje, z założenia opierających się w swej ocenie na faktach sędziów, mogą zmieniać się w ciągu dnia. Jednym z najbardziej znanych badań jest analiza wyroków izraelskich sędziów rozpatrujących wnioski o warunkowe zwolnienie. Badanie to wykazało, że prawdopodobieństwo przyznania zwolnienia było najwyższe na początku dnia i po przerwach na posiłek, a spadało niemal do zera przed przerwami. Po przerwie prawdopodobieństwo przyznania zwolnienia wzrastało z powrotem do około 65%. Naukowcy sugerują, że zmęczenie decyzyjne może prowadzić do coraz bardziej rygorystycznych decyzji, ponieważ odmawianie zwolnienia jest łatwiejsze i wymaga mniej wysiłku intelektualnego.

Inne badania potwierdzają, że zmęczenie decyzyjne może wpływać na decyzje sędziów. Na przykład, badanie sędziów  w Arkansas wykazało, że ich decyzje  w sprawach drogowych były bardziej surowe w godzinach popołudniowych, co może być wynikiem zmęczenia. Jednak tu zastrzeżenie; niektóre badania pokazują, że to co obserwujemy wśród sędziów może mieć swój początek w harmonogramie spraw (łatwiejsze częściej są na początku dnia) albo w porównaniach tzn. w zależności od tego jaki jest pierwszy wyrok pozostałe są wydawane w relacji do niego.

Ciasteczka kontra rzodkiewki: klasyka gatunku

Nie sposób mówić o zmęczeniu decyzyjnym bez wspomnienia Roya Baumeistera i jego eksperymentu z 1998 roku. Jednej grupie pozwolił jeść czekoladowe ciasteczka, drugą zmusił do rzodkiewek. Potem wszyscy dostali do rozwiązania nierozwiązywalną łamigłówkę.

Rezultat? Ciasteczkowi wojownicywalczyli średnio 19 minut, rzodkiewkowi – tylko 8. Baumeister uznał, że rzodkiewki nie nadają się do uzupełniania energii mentalnej. Dlatego wprowadził termin „ego depletion” – wyczerpanie ego, zgodnie z którym samokontrola lub siła woli wyczerpują zasoby umysłowe, rozładowują mentalną energię i tak jak energia przy ciągłym użyciu bez chwili wytchnienia mogą zostać wyczerpane.

Choć późniejsze badania trochę ostudziły entuzjazm wobec tej teorii (replikacje nie zawsze działały), sam eksperyment stał się legendą. I do dziś pokazuje, że samokontrola ma swoją cenę (pisałem o tym w poście „Samokontrola bierze się z nawyków”) – i to nie tylko kaloryczną.

Garnitury, samochody i opcje domyślne

Jonathan Levav z Columbia University sprawdził, co dzieje się, gdy ludzie muszą podejmować dziesiątki decyzji z rzędu. Projektując własne garnitury, studenci MBA, początkowo bawili się w detale – rodzaj materiału, guziki, podszewka. Ale im dalej w las, tym częściej wybierali… opcje domyślne.

To samo działo się u kupujących samochody. Na początku: „Chcę felgi takie, a nie inne”. Pod koniec: „A wie pan co, niech będzie standardowy kolor i pakiet, tylko proszę szybko”. Bo po kilkunastu wyborach mózg już tylko marzy, by to się skończyło.

Podobne efekty obserwujemy w innych grupach. Pielęgniarki pracujące na długich zmianach, częściej podejmowały droższe i mniej efektywne decyzje kliniczne. Analitycy biznesowi po południu popełniali więcej błędów w prognozach i częściej korzystali ze skrótów poznawczych (mówiąc wprost przestawali myśleć).

Objawy, które znasz aż za dobrze

Zmęczenie decyzyjne nie zawsze oznacza globalne kryzysy. Czasem objawia się prościej:

·  Prokrastynacja– „decyzja? jutro”.

·  Impulsywność– „wezmę trzy batoniki, bo szybciej”.

·  Unikanie– „kliknę ‘akceptuj regulamin’ bez czytania”.

·  Opcja domyślna – stąd w szafie 10 identycznych koszulek.

Jak sobie radzić?

Choć naukowcy wciąż zastanawiają się, co dokładnie wpływa na naszą zdolność podejmowania decyzji –poziom glukozy, siła ego, czy jeszcze coś innego – istnieją sprawdzone sposoby, by sobie z tym radzić. Warto:

· planować ważne decyzje rano, kiedy mamy najwięcej mentalnej energii

· robić regularne przerwy, bo kawa czy lunch naprawdę resetują system,

· upraszczać codzienne wybory – Steve Jobs nie nosił codziennie tego samego swetra bez powodu –

· oraz automatyzować decyzje rutynowe.

Im mniej energii tracimy na drobne decyzje, tym więcej zostaje jej na te naprawdę istotne.

Co mogę napisać na koniec? Pewnie, zmęczenie decyzyjne świetnie tłumaczy dlaczego postanawiamy kupić nową konsolę o 22:00 („to nie ja, to moje ego depletion i rzodkiewki”). Jeżeli jednak chodzi nam o coś więcej niż znalezienie dobrej wymówki to pamiętajmy, że mózg się po prostu męczy. Każda decyzja kosztuje. Dlatego zanim wybierzesz baton przy kasie, zapytaj siebie: czy to naprawdę ja chcę, czy to tylko moje mentalne zmęczenie?