Więcej życia w życiu
Jeżeli życie zostało nam dane, nie można ciągle pytać o jego sens, tylko tak je przeżyć, by spełniało się codziennie. Barbara Rosiek, Pamiętnik narkomanki
We wrześniu jechałem rowerem by zbierać pieniądze na rzecz Hospicjum Pomorze Dzieciom. Kiedy wejdziecie na stronę Hospicjum znajdziecie tam hasło:
“Skoro nie możemy dołożyć dni do życia naszych dzieci, dołóżmy życia do ich dni.”
Te słowa osadzone w kontekście nabierają mocy: poruszają, wzruszają, motywują. Jednak, gdyby się tak zastanowić, to kontekst nie jest potrzebny. Przecież to hasło dotyczy nas wszystkich: mnie, Ciebie, Jej i Jego. Bo tak naprawdę nikt z nas za bardzo nie może dołożyć dni do naszego życia (tak wiem lepsza dieta, mniej nałogów i rządowy program “żyję dłużej”). Możemy żyć zdrowiej, ale pewności, co do tego, że się uda, nigdy nie ma.
Żeby było jasne, nie zachęcam do porzucania zdrowych nawyków, ćwiczeń i diety. Chodzi mi raczej o to, że może być tak, jak wtedy kiedy to dumny kierowca chwalił się, że przejechał całą trasę o godzinę szybciej niż zwykle. A mistrz spytał: A co zamierzasz zrobić z tym czasem?
Może zatem, zmieniając nieco, moglibyśmy powiedzieć: “skoro nie możemy dołożyć dni do naszego życia, dołóżmy życia do naszych dni”. Oczywiście nie jestem pierwszym, który to zauważył. Pisali o tym Seneka:
„Najważniejsze nie jest to, jak długo, ale jak dobrze żyłeś”,
i Neil Amstrong:
“Wierzę, że każdy człowiek ma skończoną liczbę uderzeń serca. Nie zamierzam zmarnować żadnego z moich…
Podstawowy problem z wprowadzeniem więcej życia do życia to kwestia ustalenia co to tak naprawdę oznacza? Jestem niemal pewien, że pytając o to setkę ludzi dostanę setkę różnych odpowiedzi. Aby żyć pełnią życia część z nas musi podróżować, inni ciągle się sprawdzają, wchodzą, zdobywają, wyruszają. Ktoś skupi się na rodzinie, a ktoś inny na kocie, psie albo chomiku. Co jest jednak wspólne w tej i każdej innej definicji życia w życiu? Wszystkie te czynności wiążą się z sensem i celem albo (choć jedno nie wyklucza drugiego) z ekscytacją i radością, czyli robieniem czegoś do czego chętnie będziemy wracać w naszych wspomnieniach.
Nie muszę tego mówić, ale życie życiem, które warto przeżyć może być różne. Możemy być szczęśliwi i spełnieni. Możemy dobrze się bawić i delektować życiem. Możemy odczuwać radość i rozkwitać. Możemy być zadowoleni i robić coś ważnego. Możemy osiągać i rozwijać się.
A zatem co zrobić by Żyć, a nie tylko przeżyć? Wrzucam dwie rzeczy, które mogą pomóc, a które znajdują potwierdzenie w nauce:
Wypełniajmy nasz czas czynnościami, które sprawiają, że odczuwamy pozytywne emocje. Dla mnie będzie to rower, pisanie, czytanie, zabawy z dziećmi itp., ale wy możecie w tym miejscu wstawić, coś kompletnie innego. To często rzeczy, które mają swój cel, ale robimy je też by coś dobrego poczuć - intensywnie, może krótko, zareagować na kogoś lub coś: osobę, zdarzenie, myśl. I żeby było jasne nie zawsze o uśmiech tu chodzi. Pozytywne, albo, jak wolę je nazywać, pożądane emocje to oczywiście radość, ale też wdzięczność, poczucie akceptacji siebie, zaciekawienie, nadzieja, duma, inspiracja, podziw, uniesienie, ulga, wesołość, pewność siebie… można długo wymieniać. A roli tych emocji nie sposób przecenić: o czym świadczą choćby badania Barbary Fredrickson, sugerujące, że odczuwanie pozytywnych emocji poszerza repertuar chwilowych procesów myślowych. Mówiąc inaczej otwiera nas na to, co nas otacza i stanowi fundament do rozwoju, zarówno fizycznego, jak i intelektualnego. A co ważniejsze, odczuwając pozytywne emocje teraz zwiększam szanse na odczuwanie ich jutro, za tydzień, za miesiąc.
Co zrobić by wykorzystać tę wiedzę w praktyce? Planujmy. Zapisz w kalendarzu, zaplanuj czas, kiedy chcesz coś zrobić. Przykład odbywa się za mną. Gdy to piszę, siedzę w hotelowej restauracji, gdzie od dwóch godzin trwa spotkanie starszych pań, które, jak dowiedziałem się od obsługi, spotykają się na kawę i ciastko, co tydzień, zawsze o tej samej porze. Stały dzień, zawsze ta sama godzina, po to by się spotkać; o to w tym chodzi.
Drugie narzędzie to praktykowanie życzliwości. Szeroki i systematyczny przegląd badań wskazuje, że bycie miłym dla innych ludzi, tak po prostu, bez jakiegoś konkretnego powodu, znacząco zwiększa naszą satysfakcję z życia. Kwestia roli pomagania innym była poruszana w literaturze psychologicznej od dawna. Głowili się na nią też filozofowie, i niektórzy ekonomiści. Ostatnio jednak zainteresowanie tym zagadnieniem wzrosło z powodów praktycznych. Psychologowie testują możliwości wykorzystania życzliwości jako interwencji służącej poprawie dobrostanu. Zamysł jest prosty: zróbmy coś dobrego dla innych, a nie tylko oni poczują się lepiej, ale też i my sami. To prosta, niedroga i, o czym świadczy coraz więcej dowodów empirycznych, skuteczna metoda rozwiązywania problemów sięgających od izolacji społecznej po schorzenia psychiczne.
Wiem, wiem, pomysł, że dobroć wobec innych miałaby prowadzić do naszego szczęścia, wydaje się przeczyć temu, co mówi intuicja, ale to działa. Częściowo może to wynikać z faktu, że życie wśród ludzi stwarza wiele możliwości dla różnych rodzajów wzajemnie korzystnych interakcji opartych na współpracy. Dzięki robieniu czegoś dobrego, nawet jeżeli to są małe gesty, możemy nie tylko poczuć więź z innymi ale też nabrać przekonania, co do znaczenia naszych działań. A pole do popisu jest szerokie. Możemy:
· przynieść kawę współpracownikowi;
· ocenić w necie restaurację, w której miło nas obsłużono;
· dać komuś niespodziewany podarunek;
· powiedzieć komuś za co go cenimy;
· napisać odręcznie kartkę z podziękowaniem za coś, co ktoś zrobił dla nas;
· poświęcić komuś czas i uwagę, (bardzo cenne);
· zrobić coś w domu za swojego partnera;
· poświęcić czas na wolontariat;
· wpuścić kogoś, by mógł włączyć się do ruchu;
· przytrzymać drzwi, komuś idącemu za nami;
· być punktualnym i przygotowanym (nie marnować czasu innych).
Ta lista się nie kończy.
Zamiast zakończenia pozwólcie, że o czymś wspomnę. Niedawno czytałem, że jeden z moich ulubionych koszykarzy w historii, Shaquille O'Neal, człowiek rozpoznawany na całym świecie, który między innymi zdobył tytuł MVP tj. najbardziej wartościowego gracza w lidze NBA i cztery mistrzostwa tejże ligi powiedział:
“Mieszkam sam w domu o powierzchni trzydziestu tysięcy stóp kwadratowych. Myślisz, że nie wiem, że nawaliłem?”
Rozumiecie już na czym polega życie w życiu?
************************************
Jeżeli chcecie wesprzeć Hospicujum Pomorze Dzieciom wszelkie informacje znajdziecie na stronie https://pomorzedzieciom.pl/