Prawda o nagradzaniu dzieci
Rodzice chcą by ich dziecko w pełni rozwinęło swój potencjał. Chcą by błyszczało. Dążąc do tego celu obiecują nagrody za wyniki w nauce, ale czy nagradzanie za oceny jest dobre? A może przeciwnie? Może szkodzi?
Rodzice chcą by ich dziecko w pełni rozwinęło swój potencjał. Chcą by błyszczało, i mają nadzieję, że cały świat będzie widział je tak, jak oni je widzą: jako zdolne i inteligentne. Dążąc do tego celu obiecują nagrody za wyniki w nauce, ale czy nagradzanie za oceny jest dobre? A może przeciwnie? Może szkodzi? Badania mówią, że raczej zakłóca edukację, niszczy motywację i obniża dobrostan.
Nagroda za zrobienie czegoś dobrego to takie naturalne. Pozytywne wzmocnienie. Uwarunkowanie. Zdobyłaś gola w meczu? Idziemy na pizzę. Wykonałeś taniec na scenie? W nagrodę zjemy lody. Oczywiście są lepsze metody uzupełniania spalonych kalorii ale co tam, ona zasłużyła a on zasłużył.
Nagradzanie to jedno z repertuaru rodzicielskich narzędzi, którymi posługujemy się by zachęcić albo zniechęcić nasze pociechy do zrobienia czegoś. Zaczyna się od słoneczek na korkowej tablicy zawsze gdy maluch zrobi, to co musi zrobić, do nocnika. A potem to się rozwija. I nie chodzi tylko o to, co zauważają niektórzy rodzice, jak na przykład jaAga:
Czy kupujecie coś swoim dzieciom za dobre wyniki w nauce?Powiem szczerze, że jestem zniesmaczona rewelacjami córki, co rodzice obiecali dzieciom: jednemu za dobre sprawowanie PlayStation4, innej za czerwony pasek tablet.”
Rodzice obiecują nagrody, tkwiąc w dość zdroworozsądkowym przekonaniu, że to pomoże ich dzieciom osiągać pożądane cele. Potomstwo nierzadko potrzebuje też zachęty do robienia czegoś, co w opinii ich opiekunów jest dobre. Metody rodziców często pokrywają się z tym, co dziecko doświadcza w przedszkolu, a potem w szkole: naklejki, znaczki, czy więcej czasu na zabawę - wszystko to służy uzyskaniu pożądanych reakcji ze strony dzieci. Dzieci to uwielbiają. Większość rodziców odbierających dzieci z przedszkola w pierwszej kolejności usłyszy na ile gwiazdek, słoników czy koniczynek dziecko zasłużyło sobie w tym konkretnym dniu.
Takie podejście wiąże się z dwoma problemami. Po pierwsze działa, tu i teraz, na krótko, ale raczej nie zmieni wiele w długim okresie. Po drugie, narzuca skupioną na osiągnięciach i niedostrzegającą wysiłku i zaangażowania definicję sukcesu.
Nie pomożemy dziecku rozbudzić w sobie chęci do nauki, dając cukierki za piątkę w e-dzienniku. Mało tego, gdy nagrody zabraknie, zniknie też wszelka motywacja do robienia tego, co pożądane. Kiedy obiecamy dziecku nagrodę za uczenie się albo jakieś odpowiedzialne zachowanie, jednocześnie dajemy przyzwolenie na rezygnację z robienia tego, gdy nagrody nie będzie. Tak działa podstawowy mechanizm motywacji zewnętrznej. Nagradzanie to najprostszy sposób pozbawienia uczniów motywacji wewnętrznej (zainteresowanie zadaniem samym w sobie). Mówi o tym choćby przegląd badań zrobiony przez Edwarda Deci i współpracowników. Wynika z niego, że nagrody umniejszają motywację wewnętrzną. Co istotne w kontekście tego artykułu; ta zależność jest znacznie silniejsza wśród dzieci niż wśród dorosłych. Wyjątkiem od tej reguły były niespodziewane nagrody – gdy ktoś wykonywał zadanie, i dopiero po jego wykonaniu dowiadywał się o nagrodzie. Wtedy motywacja do powtórzenia lub kontynuowania była jeszcze silniejsza.
W jednym z klasycznych badań małym dzieciom podano do wypicia kefir. Niektóre dzieci po prostu poproszono o wypicie napoju, inne otrzymały pochwały za jego wypicie, a jeszcze innym obiecano nagrodę, jeśli wypiją określoną ilość. Jak można się było spodziewać, dzieci, które otrzymały pochwały lub nagrody, piły więcej napoju. Jednak tydzień później te same dzieci uznały kefir za znacznie mniej smaczny niż przedtem, podczas gdy dzieci, które nie były nagradzane, nadal lubiły go tak samo lub nawet bardziej. Ta sytuacja pokazuje, jak nagrody mogą negatywnie wpływać na zainteresowanie dziecka danym zadaniem. Jeżeli zamienimy picie kefiru czytaniem, rozwiązywaniem zadań z matematyki, uczeniem się języka obcego albo graniem na skrzypcach, szybko dostrzeżemy destrukcyjną moc nagród. Badania od dawna sugerują, że im bardziej chcemy, aby dzieci z własnej woli coś robiły, tym bardziej kontrproduktywne może być nagradzanie ich za to.
Badania pokazują też, że motywacja wewnętrzna jest nie tylko istotna w odniesieniu do osiągnięć dziecka, ale też jego dobrostanu. Zaobserwowano, że motywacja wynikająca z chęci uzyskania nagrody lub uniknięcia kary nie prowadzi u dzieci do uzyskiwania lepszych wyników, nie sprzyja wytrwałości w dążeniu do celów, natomiast skutecznie obniża samopoczucie dziecka.
Nagrody nie sprawdzają się też, gdy chodzi o motywowanie dzieci do robienia czegoś dobrego dla innych. W badaniu, w którym uczestniczyły 72 matki ze swoim potomstwem, dzieci, które otrzymywały lub oczekiwały nagrody za pomaganie, robiły to częściej niż te, którym nic nie obiecano. Jednak gdy nagród zabrakło, nagradzane wcześniej dzieci nie okazywały zainteresowania dalszym pomaganiem. Szczególnie widoczne było to w przypadku matek, które miały pozytywne nastawienie do nagradzania. Badanie ankietowe ujawniło dodatkowo, że matki często sięgające po nagrody w celu motywowania swoich dzieci, oceniały swoje potomstwo jako mniej prospołeczne.
Obok wpływu na motywację i wytrwałość nagrody za sukces zawężają definicję tego co dobre i pożądane. W takim przypadku nagroda to sygnał, że najważniejsze jest osiągnięcie celu, a nie liczą się: zaangażowanie, inicjatywa czy poświęcenie. To wąskie i dość ryzykowne ujęcie; prezentujemy sukces jako konkretny wynik, w dodatku nierzadko zależny od decyzji i zachowań innych. Sukcesem nie jest natomiast wysiłek, który dziecko włożyło dla wykonania tego zadania. Przy tym nie zapominajmy, że doświadczanie niepowodzeń i nabieranie umiejętności radzenia sobie z nimi, jest równie ważne jak mnożenie osiągnięć. Gwiazdki i naklejki nie tworzą odporności psychicznej i nie uczą dziecka, radzenia sobie z emocjami.
Z nagradzaniem jest jeszcze wiele innych problemów:
Istnieje cała lista badań pokazująca, że gdy badani (dzieci i dorośli) oczekiwali nagrody za wykonanie zadania, w rzeczywistości wykonywali je gorzej niż osoby, które niczego nie oczekiwały. Ten efekt był widoczny dla różnych rodzajów zadań: od zapamiętywania faktów, przez tworzenie kolaży aż po rozwiązywania konkretnych problemów. Generalna zasada mówi: im zadanie wymaga większych zdolności do myślenia abstrakcyjnego tym gorzej je wykonujemy, gdy jesteśmy motywowani nagrodą.
Co z tego, co piszą naukowcy, możemy zabrać dla siebie jako rodzice i nauczyciele?
- Skupiajmy się na wysiłku a nie wyniku. Wynik nigdy nie jest w pełni zależny od dziecka. Mogą na niego wpłynąć zdolności dziecka, dyspozycja dnia, wyniki innych uczestników (np. zawodów sportowych) czy w końcu przypadek. Dlatego, jeżeli chcemy ukształtować w dziecku chęć uczenia się przez całe życie skupmy się na tym, co od niego zależy, na procesie. Chwalmy dziecko za włożony wysiłek, systematyczność, zaangażowanie, a nie to ile punktów uzyskało na teście czy w jakim czasie przebiegło 100 metrów.
- Wspierajmy pasje naszych dzieci. Skupmy się na tym, co je motywuje i co sprawia im radość, zamiast na problemach czy życiowej przydatności. Pasje mogą być różne, np. sport, szachy, gotowanie, ale każda z nich rozwija umiejętności komunikacji, cierpliwości i pracy nad sobą. W psychologii pozytywnej takie podejście nazywamy opartym na mocnych stronach. Tradycyjne podejście do edukacji i rozwoju koncentrowało się na deficytach, tymczasem podejście odwołujące się do mocnych stron, oparte jest na założeniu, że ludzie mają moc, zasoby, wiedzę i mądrość, które mogą być wykorzystane do rozwoju i adaptacji.
- Kochajmy i troszczmy się o nasze dzieci bezwarunkowo. Pewnie, że możemy puchnąć z dumy, gdy nasze dzieci osiągnęły coś wielkiego (np. wygrane zawody, świetny występ na scenie teatru szkolnego, dobrą ocenę z egzaminu w szkole muzycznej). Ważne jest jednak, że nasze uczucia jako rodziców powinny pozostać niezmienne. Okazujmy mu uczucia zarówno wtedy, gdy dziecko jest źródłem dumy, jak i wtedy, gdy zostanie ukarane przez nauczyciela za złe zachowanie w szkole, albo gdy nie ćwiczy gry na gitarze. Badania wskazują, że to ważne dla ich odporności, zdrowia i ogólnego zadowolenia z życia w wieku dorosłym.
- Nie rańmy słowami. Czasami każdy z nas jest sfrustrowany tym, co robią (albo nie robią) nasze dzieci. Wpadamy w furię, smucimy się, denerwujemy. Wtedy łatwo wypalić z czymś w rodzaju: „i to właśnie dlatego nie dostaniesz się do dobrej szkoły” albo „dlaczego nie jesteś tak sumiennym uczniem jak twoja siostra”. Może być tak, że takie słowa nie spłyną po naszych dzieciach jak woda po kaczce. Mogą podkopać poczucie własnej wartości i pewność siebie. Niedawno przeprowadzony eksperyment neurologiczny pokazał, że u większości ludzi negatywne słowa powodują uwalnianie hormonów wywołujących stres. Wśród dzieci zaobserwowano jednak coś jeszcze: krytykowane mają skłonność do prowadzenia dialogów wewnętrznych, co sprawia, że nawet całkowicie zdrowe dzieci przez długi czas odczuwają lęk.
Jednym z głównych zadań rodzica jest: pomóc dziecku nauczyć się właściwego zachowania, nauczenie go jak znajdować w sobie siły w trudnych momentach i jak w pełni wykorzystywać swój potencjał. Obiecywanie nagrody za osiągnięcia wydaje się temu nie służyć.