Lato, które tuczy

Zwykle lubię, gdy coś mnie zaskakuje. To taki mój prywatny test na to, czy mój umysł jeszcze się rusza, czy już tylko kiwa głową z kwaśnym uśmiechem i mruczy pod nosem: „nic nowego, już w latach 70-tych pisał o tym…” – tu pada nazwisko wybitnego autorytetu. Otwartość na zaskoczenie traktuję jako miernik witalności intelektualnej. Przyznaję jednak, że wolę być zaskakiwany in plus. Tymczasem ostatnio natknąłem się na wyniki badań, które sprawiły, że brwi powędrowały mi do góry, ale raczej z niepokoju niż z zachwytu.

Otóż – dzieci tyją latem. I to nie od lodów.

Wakacyjna pułapka

Wydawałoby się, że lato to najlepszy czas dla zdrowia dzieci: więcej ruchu, mniej stresu, więcej słońca. Tymczasem zespół badaczy przyjrzał się temu zjawisku z dużą dokładnością. I co się okazało? To właśnie latem dzieci najczęściej przybierają na wadze, a ich kondycja spada. Brzmi absurdalnie? Dla mnie też brzmiało. Dane są jednak dość jednoznaczne.

Zacznijmy od porównania dwóch typów kalendarzy szkolnych: tradycyjnych (takich, jakie znamy w Polsce – z długimi wakacjami) oraz całorocznych, w których uczniowie mają więcej, ale krótszych przerw.

W szkołach tradycyjnych dzieci latem szybciej tyją – mierzony się to za pomocą znormalizowanego Body Mass Indeks  (zBMI) – i tracą wydolność krążeniowo-oddechową. W szkołach całorocznych ten efekt niemal nie występuje. Co więcej – dzieci poprawiają swoją kondycję nawet w klasycznie letnich miesiącach. To trochę tak, jakby ich organizm… nie wiedział, że trwa sezon na „nicnierobienie”.

Hipoteza struktury dnia

Główne wyjaśnienie? Brak struktury dnia. W czasie roku szkolnego dzieci mają określone godziny, plan lekcji, przerwy, WF, świetlicę. To wszystko – choć często uciążliwe – działa jak naturalny bufor przed chaosem. Przed zarywaniem nocy, scrollowaniem TikToka do 2:00, słonymi przekąskami i leżeniem na kanapie do południa.

Latem ta struktura znika. Dzieci, szczególnie te z nadwagą, wpadają w tryb „offline” – i nie chodzi tu o detoks cyfrowy. Wręcz przeciwnie.

Badania z USA, Japonii, Wielkiej Brytanii pokazują, że dzieci z nadwagą i otyłością przybierają latem na wadze szybciej niż ich rówieśnicy o prawidłowej masie ciała. W jednym z badań aż 68% dzieci z otyłością przytyło latem, podczas gdy wśród szczupłych dzieci – tylko 9%.

Co ciekawe, ten niekorzystny wpływ wakacji zaczyna być widoczny od trzeciej klasy wzwyż – to znaczy, im starsze dziecko, tym większe ryzyko, że lato odbije się na jego zdrowiu.

Szkoła chroni przed tyciem

To prowadzi do zaskakującego, może nawet nieco kontrowersyjnego wniosku: szkoła jest jednym z najważniejszych sprzymierzeńców zdrowia dzieci. Nie dlatego, że serwuje zdrowe obiady (tu bym raczej nie przesadzał z optymizmem), ale dlatego, że wymusza rutynę.

W czasie wakacji dzieci mają średnio o 5,4% niższy całkowity wydatek energetyczny niż podczas roku szkolnego. Ich organizmy wchodzą w tryb oszczędzania baterii. A aktywność fizyczna? Chłopcy są mniej aktywni o 9 minut dziennie, dziewczynki o 6. To nie brzmi dramatycznie – ale gdy uświadomimy sobie, że to dane uśrednione, a różnice rosną z wiekiem, robi się z tego poważna sprawa. Po 9. roku życia dzieci spędzają średnio 5 minut dziennie mniej na ruchu za każdy dodatkowy rok życia. Dzień po dniu to się kumuluje. A do tego dochodzą wakacyjne maratony gamingowe, jedzenie bez ograniczeń i, bardzo ważne, nieregularny sen.

Efekt? zBMI rośnie, kondycja spada. Wakacje to raj dla luzu, ale też całkiem skuteczna ścieżka do nadwagi.

A co z innymi przerwami?

Zespół pod kierunkiem Lou Dambel sprawdził nie tylko lato, ale i inne formy „przerw” – lockdowny, pauzy w treningach sportowych, ferie. Wyniki? Spadki wydolności krążeniowo-oddechowej były widoczne we wszystkich przypadkach, ale największe po lockdownach i w wyniku przerw w treningach.

Co ciekawe, najbardziej cierpiała właśnie wydolność. Siła mięśniowa nastolatków była znacznie bardziej stabilna. Najprawdopodobniej dlatego, że naturalny rozwój fizyczny (czytaj: hormony i wzrost) działał jak tarcza chroniąca mięśnie przed skutkami bezruchu. Ale już serce i płuca – tego przywileju nie miały.

Co więcej – im ktoś miał lepszą kondycję wyjściową, tym bardziej ją tracił podczas przerwy. I tu znowu – największe spadki obserwowano u starszych nastolatków.

I co z tego?

Nie znalazłem badań na temat efektu przerw w szkole wśród polskich dzieci, ale niech ostrzeżeniem dla nas będzie fakt, że należą one do najszybciej przybierających na wadze dzieci w Europie. Okazuje się, że powody czasami są nieoczywiste. Zaskoczyło mnie, że wakacje mogą szkodzić – i to nie tylko przez nadmiar lodów czy gofrów z bitą śmietaną. Szkoła, jakkolwiek często krytykowana, pełni ważną funkcję zdrowotną. I raczej nie chodzi tylko o edukację. Chodzi o ramy. Strukturę. Codzienny rytm.

Chcę być dobrze zrozumiany; nie proponuję, by zamienić wakacje w obóz treningowy. Ale może warto je odrobinę „zorganizować”? Nie zabijać luzu – ale dać dzieciom chociaż namiastkę rytmu: stałe pory snu, trochę ruchu, mniej ekranów. Bo jeśli badania pokazują, że brak planu równa się spadkowi formy, to może warto – bez przesady, ale jednak – ten plan mieć.