Czy jesteś pracoholikiem?

[Musisz] pracować jak diabli. Mam na myśli to, że musisz pracować od 80 do 100 godzin tygodniowo. [To] zwiększa szanse na sukces. Jeśli inni ludzie pracują 40 godzin, a ty 100, to nawet jeśli robisz to samo, wiesz, że w cztery miesiące osiągniesz to, co im zajmuje rok". Elon Musk.

Czy jesteś pracoholikiem?

Wolisz robić większość rzeczy samodzielnie niż prosić o pomoc?

Niecierpliwisz się, gdy musisz czekać na kogoś innego lub gdy coś trwa zbyt długo?

Zawsze się spieszysz?

Irytujesz się, gdy ktoś ci przerywa wykonywanie pracy?

Masz wiele spraw na głowie?

Zdarza ci się robić dwie lub trzy rzeczy jednocześnie, np. jeść lunch i pisać notatkę podczas rozmowy telefonicznej?

Czujesz się winny gdy nad czymś nie pracujesz?

Bardziej interesuje cię wynik pracy niż sam proces jej wykonywania?

Te pytania pochodzą z książki Bryana Robinsona -- "Chained to the Desk".

Jeżeli odpowiadając na nie  wybierzesz opcję: „często” lub „zawsze” to wiele wskazuje na to, że jesteś pracoholikiem/pracoholiczką.

Może i jestem – odpowiesz – no i co z tego?

Osoba uzależniona może liczyć na krótkookresowe korzyści – sprzeda więcej, umieści więcej słów w artykule, zarobi za nadgodziny. Paradoksem jest jednak to, że ci, którzy nie przestają pracować często wcale nie stają się lepsi w tym co robią. Autorzy niedawno opublikowanego dużego przeglądu badań nie znaleźli żadnej korelacji pomiędzy pracoholizmem a wynikami w pracy. Podobnie jeżeli chodzi o osiągnięcia: pracoholicy nie wyróżniali się na tle innych i nie byli bardziej doceniani. Powodów może być wiele, ale najważniejszy z nich dotyczy wydajności: pracoholizm jej nie zwiększa. Ponadto większość badań wskazuje, że pracoholizm wiąże się z niższym zadowoleniem z życia, gorszym stanem zdrowia, wyższym poziomem napięcia. Pracoholicy budzą się zmęczeni, piją więcej kawy i częściej sięgają po alkohol. Do tego zawalają relacje rodzinne i przyjacielskie.

Nie wiem, jakie jest wasze skojarzenie, ale ja kiedy myślę o pracoholikach zwykle mam w głowie obraz prawników z książek Grishama, albo korpo-zrobię-wszystko-dla-kariery-ludków. Jakoś trudno mi myśleć o oddających się swojej pracy z zapałem naukowcach, treserach psów czy ogrodnikach. Łatwiej przychodzi mi też dostrzec pracoholika w kimś, kto odczuwa ciągłą i niekontrolowaną potrzebę pracy z powodu zewnętrznych nagród. Pracoholik w mojej wizji pracuje dużo by zarobić więcej, awansować, być sławnym czy cenionym. Trudniej przypisać do kategorii „uzależniony” kogoś, kto pracuje dużo, stawia pracę przed partnerem, dziećmi, przyjaciółmi; dąży do większej odpowiedzialności, ale robi to wszystko z pasji do pracy.

Tymczasem powody uzależnienia od pracy mogą być różne: ambicja, dążenie do perfekcji, albo presja czasowa. Tak naprawdę to nie ma różnicy jaki jest powód. W każdym z tych przypadków zdrowa etyka pracy może wyjść poza granice rozsądku. Podchodzimy do tego dość swobodnie, ale pracoholizm okazuje się dotykać nas częściej, silniej i w bardziej złożony sposób niż nam się wydaje. Najnowsza meta-analiza przygotowana w oparciu o 53 badania wskazuje, że jedna na siedem pracujących osób jest pracoholikiem. A tymczasem pracoholizm często traktowany jest dość luźno, jak lekkie przeziębienie, gdy dookoła szaleje wirus. Niektórzy nie widzą w nim nic złego, a nawet dostrzegają korzyści. Użytkowniczka expressisverbis pisze na jednym z for internetowych:

Tak, przyznaję. Cierpię na pracoholizm, niekontrolowane pragnienie lub potrzebę ciągłej pracy. To jest jak nałóg. Naprawdę kocham swoją pracę i uważam się za ciężko pracującą osobę, ale nie chwytam za laptopa podczas podróży. Bycie pracoholikiem zaspokaja moje potrzeby i utrzymuje mój mózg w aktywności.

Jednym z powodów tego, że nie zawsze odpowiednio podchodzimy do uzależnienia od pracy jest fakt, że zdefiniowanie, a w konsekwencji też zmierzenie pracoholizmu, jest niezwykle trudne. Przykładowo we wczesnych badaniach przyjmowano, że uzależnienie zaczyna się od 50 godzin pracy tygodniowo. Zaraz, momencik – powiecie-  przecież 50 to wcale nie tak dużo. A poza tym, przecież są tacy, którzy lubią to co robią i dlatego tyle pracują. Słuszna uwaga. Dlatego choć długi czas pracy to wskazówka, że możemy mieć do czynienia z pracoholizmem, dzisiaj naukowcy stosują wielowymiarowe podejście. Zwraca się uwagę na: motywację, myśli, emocje i zachowania. Pracoholik to ktoś kto odczuwa wewnętrzny przymus pracy, często powraca do niej myślami, czuje się źle nie pracując i pracuje więcej niż uważa się za rozsądne.

Poza tym pracoholicy są różni. Dr Mike Drayton, z Brytyjskiego Towarzystwa Psychologicznego, uważa, że są cztery główne odmiany pracoholików: nieustępliwy pracoholik, który pracuje bez przerwy; bulimiczny pracoholik, który oscyluje między intensywnym zaangażowaniem a obsesyjnym unikaniem; pracoholik z deficytem uwagi, który łatwo się nudzi i rozprasza, często pozostawiając niedokończone projekty; oraz perfekcjonistyczny pracoholik.

Inni naukowcy opisują pracoholików jako nieszczęśliwe i mające obsesję jednostki, które wcale nie wykonują dobrze swojej pracy. Jeszcze inni widzą w pracoholikach ludzi, którzy wypełniają swój czas pracą, aby uniknąć myślenia o swoim życiu emocjonalnym i osobistym.

Badania pokazują, że pracoholizm nie łączy się z jakimś okresem w życiu, nie występuje częściej u kobiet czy u mężczyzn, nie są na niego narażeni ludzie mający jakieś cechy osobowości (choć niektóre badania sugerują, że w pułapkę zbyt dużej ilości pracy nieco częściej wpadają perfekcjoniści, ekstrawertycy i osoby z osobowością typu A (ambitne, agresywne, niecierpliwe). Naukowcy sądzili też, że częściej pracoholikami są ludzie, którzy poprzez pracę i osiągnięcia, będą próbowali kompensować swoją niską samoocenę, ale póki co ta hipoteza się nie potwierdziła.

Jeżeli już szukać przyczyn to raczej w środowisku pracy, w kulturze przepracowywania się i w wysokich wymaganiach. A jak wynika z badań prowadzonych w Norwegii, częściej pracoholizm przytrafia się osobom na stanowiskach menadżerskich i samozatrudnionym. Ponadto, choć pewnie już o tym wiecie, wraz z rozwojem technologii, która pozwala nam pracować zawsze i wszędzie, grunt do upowszechniania się i rozwoju uzależnienia od pracy, nigdy nie był tak płodny jak dzisiaj.

W tym kontekście może zaskoczy was fakt, że istnieją pewne warunki organizacyjne, w których pracoholicy działają świetnie. Badania przeprowadzone wśród 300 studentów psychologii na niemieckim uniwersytecie, wykazały, że pracoholizm sprzyjał ich fizycznemu i emocjonalnemu funkcjonowaniu.  Zastrzegając, że wyniki tych badań nie były zbyt silne i nie można ich generalizować, warto się zastanowić dlaczego możliwa byłaby taka zależność. Powód może być prosty: studenci mają dobrze zdefiniowane cele krótkoterminowe; a po zdaniu egzaminu czy ukończeniu projektu przychodzi przerwa między semestrami. A zatem możliwe jest, że pracoholizm nie jest aż tak szkodliwy, gdy po wytężonym wysiłku jest okres wolny od pracy. Teraz napiszę coś, za co niektórzy studenci się na mnie obrażą, ale prawdziwe, dorosłe życie nie przypomina uniwersytetów. Pracoholicy zwykle nie mają długich i wyznaczonych datami w kalendarzu wakacji. A tymczasem to właśnie wyryte w kamieniu przerwy mogą znacząco pomóc w osiąganiu równowagi.

Co jeszcze pomaga?

Tak naprawdę nie do końca wiemy. W literaturze nie ma wielu potwierdzonych badaniami interwencji. Jedno z badań wskazuje, że tym co może pomóc jest uświadamianie sobie na koniec dnia tego, co udało nam się w danym dniu osiągnąć. A zatem zamiast zastanawiać się nad tym, co jeszcze jest do zrobienia, myślmy o tym, co dzisiaj zrobiliśmy. Innym rozwiązaniem jest praktykowanie uważności. Przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych badanie 400 pracowników wskazało, że pracoholicy, którzy przyglądali się swoim emocjom, rzadziej niż ich koledzy, cierpieli z powodu irytacji i niepokoju. Piłeczka jest też po stronie pracodawców. Dość skuteczne w ograniczaniu pracoholizmu i zmniejszaniu ryzyka wypalenia zawodowego mogą okazać się zdroworozsądkowe rozwiązania takie jak: ograniczenie dostępu do materiałów związanych z pracą po godzinach pracy, kontrola czasu pracy, kontaktowanie się z każdym, kto pracuje zbyt długo. Tak przynajmniej sugerują badania przeprowadzone wśród 9255 pracowników małych i średnich firm europejskich.

Możemy spoglądać na pracodawców oczekując od nich rozwiązań. Możemy też szukać zaklinających rzeczywistość ćwiczeń uważności, ale jeżeli pracoholicy naprawdę będą chcieli się zażynać w pracy niewiele można zrobić by ich powstrzymać. Na nic zdadzą się prośby rodziny i lamenty przyjaciół. Nie pomogą szefowie i polityka firmy. Może na niektórych podziała widok ciemnego tunelu i przemożna chęć pójścia w kierunku światła, ale inni nie zauważą nawet tego, bo będą zajęci pisaniem kolejnego maila.