Cyfrowy detoks – czy to działa?

Wszyscy wiemy o rozproszeniu uwagi, stracie czasu, płyciźnie treści. Bywa, że złościmy się na siebie za nadużywanie smartfona, ale czy promowany w wielu miejscach cyfrowy detoks stanowi skuteczny lek na nasze bolączki?

Cyfrowy detoks – czy to działa?
Photo by visuals on Unsplash

Brakuje ci przekonywujących argumentów za tym, by na jakiś czas całkowicie zrezygnować z używania swojego smartfona? To lepiej wymyśl. W styczniu 2024 roku islandzki producent jogurtów Siggi zaoferował 10 osobom 10 tysięcy dolarów za porzucenie smartfona na miesiąc. Aby jednak stanąć do walki o nagrodę w Siggi’s Digital Detox Programme konieczne było napisanie eseju, na temat tego, jakich korzyści w swoim życiu oczekujesz dzięki odłączeniu się od smartfona. Najważniejszym pytaniem, na które trzeba udzielić odpowiedzi brzmi: jak wykorzystasz do tego by prowadzić prostsze życie?. Zwycięzcy konkursu oprócz wymiernej sumy w zielonych otrzymywali dodatkowo telefon z klapką, miesięczną przedpłaconą kartę sim oraz 60 kubków jogurtu.

Poza tym, że to świetny zabieg marketingowy, ten eksperyment społeczny pobudza do myślenia: może warto? Wielu z nas łapie się na tym, że taki detoks mógłby okazać się ożywczy, inspirujący, a może po prostu relaksujący. „Bez względu na rezultaty, zamierzam oderwać się na miesiąc od mediów społecznościowych” pisała Brittney Marie w komentarzu, który pojawił się w pod ogłoszeniem o konkursie na FB. Dziesiątki innych osób deklarowało, że nawet jeżeli nie zostanie nominowana wśród 10 zwycięzców, to i tak podejmie wyzwanie. To pokazuje, że wielu z nas uświadamia sobie taką potrzebę. A skoro tak to może najlepiej zrobić to w czasie wakacji?

W roku 2019 trzy uniwersytety przeprowadziły w 17 krajach badanie, którego celem było określenie emocji, jakie towarzyszą ludziom przed, w trakcie i po odłączeniu się od technologii cyfrowej. Ważnym elementem badania było to, że jego uczestnicy praktykowali detoks będąc jednocześnie w podróży.

Analiza pamiętników i wywiadów ujawniła, że na początku badani wykazywali niepokój a nawet frustrację. Nie będzie przesadą uznanie, że obserwowano u nich objawy odstawienne, choć nikt nie deklarował drżenia rąk, zaburzenia snu czy pocenia. Z czasem jednak wszystko się zmieniło. Zwykle po fazie niepokoju przychodziła akceptacja, a za nią podążały przyjemność i poczucie wyzwolenia. Badani pisali też o tym, że będąc całkowicie pozbawionymi bodźców cyfrowych– albowiem nie tylko nie korzystali ze smartfonów ale też zostawili w domu laptopy i tablety – chętniej nawiązywali kontakty z innymi podróżnikami i osobami mieszkającymi w odwiedzanych miejscach i więcej czasu spędzali z towarzyszami podróży. Dodatkowo częściej korzystali z porad, jakie otrzymywali od innych dzięki czemu gromadzili unikalne doświadczenia. Z kolei, kiedy wracali do cyfrowej aktywności czuli się przytłoczeni ilością informacji. Ogółem jednak większość z badanych od razu zaczęła planować kolejne detoksy.

Życzę szczęścia! Paradoksy, dzięki którym zastanowisz się, co w życiu ważne i pożądane - 9788381353212
Piotr Michoń ukazuje, co tak naprawdę kryje się pod hasłem „szczęście”. Dostarcza naukowych dowodów na to, że powszechne przekonania na temat szczęścia okazują się wgranym w nasze umysły złudzeniem. Bogactwo, sukces zawodowy, małżeństwo, rodzicielstwo, atrakcyjny wygląd, sława czy spełnienie marzeń…

Gdyby to było takie proste i oczywiste. Niestety nie jest. Wielu z nas łapiąc się na skrolowaniu cyfrowego badziewia, zdecyduje się na ograniczenie używania technologii cyfrowej, licząc na jakieś pozytywne zmiany w swoim życiu. Niestety, piszę niestety bo sam chciałbym wierzyć że jest inaczej - póki co wyniki badań naukowych na temat wpływu, jaki mają na nas okresy cyfrowego detoksu wcale nie są jednoznaczne. Dotyczy to też badania o którym dzisiaj pisałem. Zauważcie, że ono dotyczyło osób będących w podróży – co samo w sobie wpływa pozytywnie na człowieka. Do tego, danymi były wywiady i dzienniki – co oznacza, że pozbawieni anonimowości uczestnicy badania, mogli dostosować swoje słowa, do tego, co jak sądzili oczekują od nich badacze. W końcu choć badanie przeprowadzono w 17 krajach, to liczba uczestników była bardzo mała, ogółem 24 osoby – to trochę mało by generalizować wyniki na wszystkich ludzi.

A jednak coś się dzieje. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że smartfony mają swoje dwa oblicza. Z jednej strony pożerają czas – szacuje się, że średnio spędzamy w nich 3 godziny dziennie, z drugiej – przynajmniej część tego czasu jest wykorzystywana dobrze: na naukę, rozrywkę,  kontakt z bliskimi, zdobywanie informacji i dzielenie się nią. Może z powodu tej dualności wyniki badań mówiących o tym, jak wpływa na nas użytkowanie smartfonów nie są jednoznaczne. Owszem naukowcy sugerują, że odbija się ono na naszym zdrowiu i samopoczuciu. Wiąże się z: wyższym wskaźnikiem depresji, trudnościami ze snem, negatywnie wpływa na wyniki w nauce, produktywność i zaangażowanie w pracy, zwiększa siłę i częstotliwość odczuwania negatywnych emocji i obniża jakość interakcji społecznych(gdyż ich uczestnicy zaglądają do swoich smartfonów w trakcie spotkań. To ostatnie znalazło już nawet swoją angielską nazwę: phubbing – słowo będące połączeniem wyrazu „phone” (telefon) i „snubbing” (lekceważenie.)

W tych okolicznościach rozsądnym wydaje się strategia „odłączenia”. Widać to w coraz większej populacji osób zainteresowanych detoksem. W wyszukiwarce google największe zainteresowanie terminem digital detox pojawiało się na początku 2024 roku. Nawet jeżeli niektóre negatywne konsekwencje używania smartfonów okazują się nie być silne, to wielu z nas chciałoby coś zmienić. A rynek odpowiada na nowe potrzeby. Organizowane są dni odłączenia. Mnożą się aplikacje do zarządzania czasem on-line, dostępne są: liczne porady, strony internetowe i książki promujące rezygnację ze smartfonów. Coraz częściej w ofercie biur podróży można znaleźć wyjazdy bez dostępu do technologii cyfrowej. Rośnie sprzedaż kosztujących mniej niż 100 dolarów „dumb-phones” – staroświeckich telefonów komórkowych pozbawionych większości funkcji, które oferują smartfony. Może napędza nas ta sama nostalgia, która każe nam kupować płyty winylowe i magnetofony, a może to podejrzliwość wobec technologii gromadzących dane i zagrabiających naszą uwagę. Bez względu na powód wraca moda na telefony z klapką, które służą tylko do dzwonienia (zaledwie w ciągu trzech lat sprzedano ich ponad miliard).

Wyrazem naszych obaw jest również rosnące zainteresowanie cyfrowym detoksem: okresami, w których powstrzymujemy się od korzystania z urządzeń elektronicznych takich jak smartfony, po to by zmniejszyć poziom stresu lub skupić się na spotkaniu innych ludzi w fizycznym świecie. W tym miejscu rodzi się pytanie: ale czy to działa? Czy jeżeli podejmę próbę odłączenia się od gigabajtów tłoczonych mi do głowy to potem będzie już tylko lepiej? Myślę, że wniosek płynący z dużego przeglądu badańWas nie zadowoli: wyniki badań na temat skuteczności cyfrowego detoksu są zróżnicowane, część z nich wykazała pozytywne efekty, ale większość pokazała ich brak. Badania sugerują, że detoks może przyczynić się do redukcji czasu, który przeznaczamy na korzystanie ze smartfonów i zatapianie się w mediach społecznościowych. Może też ograniczyć objawy depresji. Za to nie ma dowodów na to, iż wpłynie pozytywnie na nasza wydajność poznawczą i fizyczną.

Nie lubię, kiedy to co uzyskujemy w badaniach jest niejednoznaczne. Jeszcze bardziej nie lubię, gdy nie potwierdzają one tego, co wydaje mi się słuszne. Uczciwie trzeba jednak powiedzieć, że póki co nie wiemy czy cyfrowy detoks działa. Może dlatego, że bywa różnie, a może dlatego, że piekielnie trudno jest badać jego wpływ.

Pozostaje mi tylko dodać: o tym co zrobicie, tylko Wy możecie zdecydować. Mi jednak wydaje się, że warto spróbować chociaż trochę zredukować czas, który poświęcamy mediom elektronicznym. Diety, który okazują się być skuteczne w długim okresie, wcale nie polegają na tym, że się głodzimy. Podobnie może być i w tym przypadku. Na początku pewnie poczujemy się niekomfortowo. Uwolnienie się od smartfona może być też stresujące. Wielu z nas doświadczy irytacji, niepokoju, nudy. Odejście od dopaminowych szotów i powrót do przyjemności wymagających wysiłku i zaangażowania, to prawdziwe wyzwanie. Dlatego to musi być świadomy wybór. Będzie trudno, ale może też to być pożyteczne ćwiczenie, które pozwoli nam przyjrzeć się naszej relacji z urządzeniami, być bardziej obecnym i uważnym w czasie i miejscu, albo, po prostu, być bardziej. A jak już próbować to kiedy jeżeli nie w wakacje?